Nie martw się, Misiu Tulisiu

„Nie martw się, Misiu Tulisiu”. Dzieci cię lubią

Cykl książek o Misiu Tulisiu nie jest moim wyborem, ale wyborem moich dzieci. Gdy w bibliotece przyuważą jakieś jego przygody, których nie znają, mówią: bierzemy! Tak było i z częścią pt. „Nie martw się, Misiu Tulisiu”.

Akcję książki „Nie martw się, Misiu Tulisiu” można streścić w kilku zdaniach. Miś dostaje od taty wełnianą czapkę. Podczas zabawy przez nieuwagę zahacza nią o gałąź, czego w porę nie dostrzega, i czapka się pruje. Pruje tak, że nie jest już wełnianą czapeczką, bardziej przypomina perukę czy miękki wsad do gniazdka. Tuliś nie wie, jak powiedzieć o tym tatusiowi.

Każde ze zwierząt ma swój pomysł, co można zrobić z włóczką z czapki.

Książki o Misiu Tulisiu mogą się podobać. Mają bohatera, który wzbudza sympatię dzieci. I jest trochę jak one. Historia z czapką jest jak z życia wzięta, ileż to razy coś przecież psuje się podczas zabawy? Są bardzo ładnie wydane, mają duże litery, więc w przypadku dzieci już składających literki nadają się do samodzielnego czytania.

Tematycznie to książki dla najmłodszych, proste i w prosty sposób tłumaczące codzienne sprawy. Ważne sprawy. Dzieci się przy nich śmieją. Ja jako rodzic wolę inne lektury dla dzieci i nieco przytomniejszych bohaterów, bo miś – jak tutaj – bywa roztargniony, przez co wpada w kłopoty, trochę zresztą wydumane. Ale czy nie taki jest świat dziecka?

Skoro dzieci lubią Tulisia, same wybierają książki, gdy zobaczą w bibliotece, to o czymś świadczy. Zostanę zatem przy ich ocenie i dam piątkę.

„Nie martw się, Misiu Tulisiu”

Tekst i ilustracje: David Melling

Tłumaczenie: Małgorzata Cebo-Finiok

Wydawnictwo: Amber

Dodaj komentarz