Księga potworów

„Księga potworów”. Czytajmy dzieciom przed snem, by nie zmieniły się w trolle

W „Księdze potworów” Michała Rusinka jest parada postaci. Są potwory znane i mniej znane, są też nie całkiem potwory, raczej bajkowe stwory. I są potwory nowe, takie… Delaturowe.

Potwory są straszne i fascynujące zarazem. Mój syn podchodzi do nich z wielką ostrożnością, o czym zresztą wspomniałam, opisując nasz odbiór książki „Nawet potwory myją zęby!”. Wiersze i wierszyki Michała Rusinka starają się potwory wręcz odczarowywać. Bo jak tu się bać bazyliszka, który siusia w pieluchy? Albo Rusałek, które poirytowane mogą ukarać poprzez łaskotanie?

Tak, w tekstach Rusinka potwory rozłożone i na części pierwsze i… na łopatki. Leżą i kwiczą. Bronią się za to w ilustracjach Daniela De Latoura – zwłaszcza Ogr. Umówmy się jednak – większość straszna nie jest. Raczej – osobliwa.

W pierwszej części „Księgi potworów” o każdym stworze jest wierszyk. W drugiej części zaś jest opis – co to za potwór, skąd się wziął i co niby potrafi. W końcu to bestiariusz..

Jedna gra słów goni drugą

Bibliotekarka polecała mi „Księgę potworów” dla mojej sześciolatki, ale że może i dla trzylatka się nada. Moim zdaniem to w ogóle nie jest książka dla takich dzieci. Trzylatek słuchał, słuchał i stwierdził: dziwna jest ta książka. Sześciolatka się nie dziwi, ale wszystkiego, co ma ta książka do zaoferowania, nie wychwyci. Nie ma szans.

Sami zobaczcie. Oto, chyba mój ulubiony, wierszyk o Trollu:

Troll to stwór
z gór,
i niestety – g b u r.

Do tego drań:
nie ma szacunku dla pań,
choć są miłe dlań!

W dzień
znajduje sobie cień
i śpi jak p i e ń.

W nocy, no wiecie,
trzy po trzy plecie
w I n t e r n e c i e.

Lepiej go o nic nie pytać,
bo on książek nie czyta.
Cóż, t r o g l o d y t a.

Ale wiem,
że gdyby mu ktoś poczytał przed snem
zmieniłby się c i c h – c e m.

Według mnie to teksty dla ośmiolatków w górę. One wymagają od czytelnika inteligencji, rozbudowanego słownictwa, wrażliwości na słowo i jego dwuznaczności. Wtedy jest zabawa fest! Bez tego? Pływanie po powierzchni.

Jako rodzic czytający dzieciom mam z „Księgi potworów” wielką przyjemność, lecz nie odważę się jej ocenić – niech poczeka, aż dzieciaki będą na nią gotowe.

Ale starszym dzieciakom polecam w ciemno!

„Księga potworów”

Tekst: Michał Rusinek
Ilustracje: Daniel de Latour

Wydawnictwo: Zwierciadło

Dodaj komentarz