Czy emocje swoje znasz?

„Owocoemocje, czyli jak się czujesz w swojej skórze?”. Pierwsza lekcja z mowy ciała

„Owocoemocje” to jedna z tych książek, które skłaniają dzieci do mówienia o sobie i o tym, co czują w danych sytuacjach. Tym, co ją wyróżnia, jest strona graficzna. Wykorzystano w niej zdjęcia prawdziwych owoców i warzyw. Niewiarygodne, jakie one robią miny!

Przysięgam, że po tej książce dla dzieci stałam przy stoisku warzywnym i przekładałam papryki, by znaleźć takie, które do mnie „mówią”. W książce warzywa pokazują emocje tak jednoznacznie, że to zadziwia, zachwyca i każe zadać sobie pytanie: jak to jest właściwie zrobione?

Kluczem do sukcesu są tu dobrze wybrani „bohaterowie”.

„W poszukiwaniu najbardziej ekspresyjnych owoców i warzyw przeszukaliśmy wszystkie warzywniaki w Nowym Jorku” – informują autorzy niezwykłej publikacji – Saxton FreyMann i Joost Elffers. W „Owocoemocjach”, wydanych w Polsce przez Babarybę, zamiast zwykłych rysunków są zdjęcia prawdziwych cytryn, pomidorów, jabłek, kiwi czy pomarańczy. OK, są trochę przerobione, mają dorobione oczy (groch czarnooki) czy usta, na dodatek pokolorowane sokiem z buraka, ale wykorzystano ich – jakby to rzec – naturalny urok.

Owoce zachowują się całkiem jak ludzie. Ich miny wyrażają radość, miłość, troskę, smutek, wściekłość, zakłopotanie, znudzenie, zmęczenie. To, że autorzy książki zauważyli taki potencjał w owocach i warzywach, wywołuje u mnie wręcz zazdrość („że też sama o tym nie pomyślałam”). Z drugiej jednak przekonałam się, że realizacja takiego pomysłu nie jest wcale taka prosta, jak mi się wydawało. Pobawiłam się z własnymi dziećmi w „uczłowieczenie” pomidorów i kiwi. Było fajnie, lecz nasze efekty prac nie powalają, a przykłady z książki są wręcz obłędne. Nie dość, że owoce zostały wybrane w punkt, to zostały jeszcze świetnie sfotografowane.

Nas książka skłoniła do zrobienia swoich buziek. Nie jest to jednak wcale proste. Są, ale nie takie jak w książce.

Niech jednak strona wizualna nie przesłoni nam sedna. Po co są te wszystkie miny?

„Owocoemocje, czyli jak się czujesz w swojej skórze?” to krótki przewodnik po emocjach dla najmłodszych dzieci. Mamy szereg „buziek”, z których każda coś wyraża, a naszym zadaniem może być określenie, co to jest.

Mamy także rymowane pytania, które skłaniają dziecko do zastanowienia się nad sobą i nad tym, jak ono reaguje w określonych sytuacjach.

Kiedy ktoś cię atakuje, to jak wtedy reagujesz?

Przy kimś niemiłym – co będziesz czuł?
Strach czy odwagę? Czy pół na pół?

Mojego czterolatka te pytania skłoniły do opowieści o sobie. O tym, jak się zachowuje w przedszkolu, co robią jego koledzy, co czuje w przywoływanych sytuacjach, jak wówczas reaguje, a także jak chciałby reagować. Co ciekawe, ilekroć sięgamy po tę książkę, dowiaduję się nowych rzeczy. Kiedy zaś pytam po prostu, co wydarzyło się w przedszkolu, delikatnie mówiąc, wylewny nie jest. Widać wszystko jest sztuką odpowiednich pytań i nastroju.

Nie mogłam sobie odmówić wrzucenia tego zdjęcia. Zgadnijcie, jaką minę miał wówczas mój syn.

Ta książka przypomniała mi o innej – „Jesteś ważny, Pinku”. Książce o emocjach właśnie, którą bardzo lubimy i która wywołuje w moich dzieciach ten sam efekt: mówią o sobie i analizują sytuacje z życia. „Owocoemocje” są zdecydowanie książką dla młodszych dzieci niż Pink, nawet dla dwulatków. Mój czterolatek, jak mówię, lubi ją i staje się przy niej gadatliwy. Minimum tekstu, a jednak trochę się dzięki niej możemy dowiedzieć – również my, rodzice, o swoich dzieciach.

Fajne jest też w tej książce to, że przy czytaniu rodzic dostanie pewnie i przytulaska, i buziaka, i usłyszy „kocham”. Tym bardziej warto.

Bardzo dobra i superpozytywna książka.

„Owocoemocje, czyli jak się czujesz w swojej skórze”

Saxton Freymann
Joost Elffers
Tłumaczenie: Katarzyna Huzar-Czub
Wydawnictwo Babaryba

Dodaj komentarz