Lubię, kiedy na zewnątrz jest zimno, a w domu ciepło. Kiedy za oknem jest ciemno, a ja siedzę z książką przy lampce. I czytam. Czasem coś popijam, coś podjadam. Lubię ten nastrój i chcę go przekazać dzieciakom. Z „Zupą najlepszą na świecie” chyba wszyscy łapiemy ten klimat.
Przez las idzie Królik. Nogi zapadają mu się w śniegu. Wiatr chce mu porwać szalik. Oj, zimno się robi od samego patrzenia.
W głębi lasu, w małej chatce, paliło się światło.
Z komina unosił się dym.
To Żółw przygotowywał obiad.
Nagle do drzwi domku zastukał Królik.
Szukał schronienia, bo burza śnieżna zastała go w lesie.
I tak do Żółwia przychodzą Jeleń, Lis, Niedźwiedź, Wilk, Jeż, Mysz… Sporo tych zwierzaków, które chcą się schronić w przytulnej chatce.
Każdy coś przynosi, wykłada na stół i potem wszyscy razem to kroją, siekają i wrzuacją do zupy, którą pichci gospodarz.
Na zewnątrz wciąż szalała zamieć.
Jednakże w chatce wszyscy byli weseli:
opowiadali historie, śpiewali piosenki, tańczyli…
Gdy zupa już była gotowa, wszyscy zasiedli do stołu. Mniam! Nie zdradzę wiele, jak powiem, że zwierzęta uznały, że to najlepsza zupa na świecie.
– Żółwiu, w czym tkwi jej sekret? – pytali zaintrygowani.
Domyślcie się odpowiedzi albo sięgnijcie po książkę razem ze swoim dzieckiem. Moje daje się ponieść nastrojowi i chętnie przynosi mi ją wieczorami. I czytamy sobie. Jest ciepło, przyjemnie. Chwilo, trwaj, myślę.
Od nas piątka.
„Najlepsza zupa na świecie”
Tekst: Susanna Isern
Tłumaczenie: Beata Haniec
Ilustracje: Mar Ferrero
Wydawnictwo Tako