Malutka Czarownica

„Malutka Czarownica”. Książka dla wszystkich, którzy lubią postawić na swoim

„Malutka Czarownica” to już klasyka, ale ja czytałam tę książkę po raz pierwszy dopiero razem z córką. I muszę powiedzieć, że to była uczta. Jest zabawna, mądra, świetnie napisana. Bardzo wciągająca i bogata na wielu poziomach.

Była sobie Malutka Czarownica, która miała tylko sto dwadzieścia siedem lat, a to, jak na czarownicę, jest naprawdę bardzo mało.

– tak właśnie zaczyna się książka. Malutka Czarownica żyje samotnie w głębi lasu, jeśli nie liczyć kruka Abraksasa, który potrafi mówić i jest jej wiernym towarzyszem. Ma marzenie. Bardzo chce tańczyć wraz z innymi czarownicami w noc Walpurgi na górze Blockberg, ale słyszy: jesteś za mała. Słowem: dla czarownic jest jeszcze dzieckiem.

Tylko że Malutka Czarownica nie zamierza czekać. Optymistycznie zakłada, że w tłumie tańczących czarownic nikt jej nie wypatrzy, i leci na Blockberg. Bawi się w najlepsze, dopóki nie wypatrzy jej ciotka Rrum-Brum-Trrach. Ciotka prowadzi ją do Najważniejszej Czarownicy, która ma ją ukarać. I tak się dzieje, ale Najważniejsza Czarownica obiecuje Malutkiej, że jeśli w ciągu roku stanie się dobrą czarownicą, to w następną Noc Walpurgi będzie mogła już tańczyć z innymi. Wcześniej będzie jednak musiała zdać egzamin.

Co to znaczy: być dobrą czarownicą?

Malutka Czarownica jest zdeterminowana. Obiecuje sobie, że opanuje całą Księgę Czarów i będzie uczyć się z niej siedem, a nie sześć godzin dziennie, jak robiła to dotąd. I chce się zemścić na czarownicach, które ją wyśmiały i jeszcze zabrały jej miotłę, przez co musiała przez trzy dni wracać pieszo do domu. Malutka Czarownica w emocjach najchętniej zaczarowałaby swoją ciotkę Rrum-Brum-Trrach, która ją wydała i jeszcze podjudzała, by Malutką Czarownicę ukarać Gadający kruk Abraksas mówi jej jednak: „Obiecałaś Najważniejszej, że zostaniesz dobrą czarownicą. A dobre czarownice nie mogą robić nic złego”. Cóż, słowa kruka brzmią rozsądnie…

To początek. Dalej obserwujemy już Malutką Czarownicę, jak dzięki małym czarom zmienia otaczający ją świat. Biednym pomaga, a niegodziwych każe. Jej czary bywają zabawne, więc bawi się przy tej książce dobrze i dziecko, i dorosły, jeśli przyjdzie mu ją czytać. Nieraz widać, jak Malutka Czarownica walczy ze sobą, próbując – nie zawsze skutecznie – powstrzymać się przed mniejszymi lub większymi psikusami i złośliwościami, ba, zdarzy się, że zrobi coś nawet wbrew kodeksowi czarownic. Zawsze działa jednak dla czyjegoś dobra.

Czy jednak na pewno o to chodziło? Czy bycie dobrą czarownicą oznacza czarownicą postępującą dobrze? Czy może po prostu bycie czarownicą skuteczną, potrafiącą sprawnie czarować? Co miała na myśli Najważniejsza Czarownica?

To pytanie będzie nam towarzyszyć do ostatniego rozdziału. Każdy rozdział będzie ciekawy, w każdym Malutka Czarownica udowodni, że jest rezolutna i zaradna, więc finał będzie wymagał od niej wejścia na wyżyny swojej pomysłowości – i zapewniam – sprosta temu zadaniu.

Można tę książkę przeczytać jak doskonałą bajkę. Można pójść głębiej, rozmyślać nad samotnością i niedopasowaniem Malutkiej Czarownicy i jest to wówczas dość smutny obraz. Można zastanowić się nad tym wątkiem „bycia dobrą czarownicą” i pochylić się nad współczesnymi profesjami, których specjaliści mogą przy okazji czynić dobro albo wręcz przeciwnie. Można pewnie jeszcze inaczej.

To, co na pewno podoba się dziecku, to bohaterka, z którą mimo jej bajkowych 127 lat może się zidentyfikować. Malutka Czarownica mimo różnych zakazów znajduje własną drogę i pokazuje, że trzeba się z nią liczyć – to może wręcz budzić podziw. Tak przynajmniej stało się w moim domu. Świetna książka.

„Malutka Czarownica”

Tekst: Otfried Preussler
Ilustracje: Danuta Konwicka
Tłumaczenie: Hanna Ożogowska i Andrzej Ożogowski
Wydawnictwo Dwie Siostry

Dodaj komentarz