Jeśli macie lekko poirytowaną hałasami waszego domu babcię albo ciocię, zostawcie jej do usypiania dziecka książkę „Cisza!”. Efekty sprawdźcie dnia następnego.
Pan Antoni kocha ciszę. Lubi spokojnie poczytać gazetę, wypić kawę, uciąć sobie drzemkę.
Ale nie może. Z zewnątrz dobiegają odgłosy. Śmiech, muzyka, zabawa.
Pan Antoni, najwyraźniej u kresu sił i cierpliwości, wybucha wówczas i krzyczy: cisza!

Ludzie przez jakiś czas pamiętają o wykrzyczanej prośbie pana Antoniego, ale potem wszystko wraca do normy.

Pan Antoni, nie mogąc nic zdziałać na dłuższą metę, sięga po sposób magiczny. I rzeczywiście – wreszcie dzięki niemu otacza go błoga cisza.
Uważaj, panie Antoni, o czym marzysz, bo może się spełnić
No właśnie. Rzecz w tym, że po jakimś czasie pan Antoni wcale nie jest zadowolony z ciszy, która go otacza. Ale zupełnie nie wie, jak może wrócić do punktu wyjścia…
Dopiero teraz zaczyna się akcja właściwa, ale o tym – sza!.
„Cisza!” jest fajną lekturą dla dziecka, bardzo dobrze zilustrowaną, bez przepychu tekstu, za to fabularnie dzieje się dokładnie tyle, ile trzeba, by zainteresować pięciolatkę. Magiczny płyn też tu robi swoje.
Książka bardzo nam się podoba. Mnie, jako rodzicowi dwójki dzieci, które co chwilę bezskutecznie uciszam, nawet bardziej niż im. Bo, szczerze mówiąc, czasem uciszam je „profilaktycznie”, żeby komuś nie przeszkadzały. W głębi duszy jestem przekonana, że dzieciaki nie są stworzone do bycia cicho i ludzie powinni się do tego po prostu przyzwyczaić.
Książkę oceniamy na piątkę.

„Cisza!”
Tekst: Celine Claire
Ilustracje: Magali Le Huche
Tłumaczenie: Sylwia Sawicka
Wydawnictwo: Polarny Lis