„Złota klatka, czyli prawdziwa historia księżniczki czystej krwi” przypomniała mi, dlaczego stworzyłam tego bloga. Był to wynik zniesmaczenia entuzjastycznymi recenzjami każdej książki, pomijania reakcji dzieci na lekturę oraz niezwracania uwagi na kategorie wiekowe. Dziś myślę, że to ostatnie jest kluczowe.
„Złota klatka” jest przykładem lektury, której nie powinno się czytać pięciolatce. Ja przeczytałam, mimo iż wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Nie mogłam się opanować, bo jest to książka niesamowita, bardzo dobrze napisana, przepięknie zilustrowana. Moja córka to czuła i domagała się lektury, nie chciała przerywać opowieści. Ulegałam, myśląc, że dziecko jest mądre, że wyjaśnię, że zrozumie.
Posłuchajcie, co to za historia i jak odbiera ją dziecko. Ku przestrodze.
Córka cesarza nazywała się Walentyna i była nie do zniesienia.
Miała 390 par butów. 812 kapeluszy.
50 pasków z wężowych ogonów.
Ale nade wszystko lubiła ptaki.
Walentyna miała 101 klatek. Trzymała w nich ptaki tak piękne i wyjątkowe, że jej kolekcję przybywali oglądać ludzie z najodleglejszych krajów.
Walentyna mówiła:
Chcę ptaka ze szklanymi skrzydłami!
Walentyna mówiła:
Chcę ptaka z koralowym dziobem!
Walentyna mówiła:
Chcę ptaka plującego wodą!
I słudzy wyruszali na poszukiwania, by zadowolić małą Walentynę.
Jeśli jednak sługa wrócił bez upragnionego okazu, to…
Ciach!
Walentyna posyłała go na ścięcie.

Walentyna była złośliwa, kapryśna, wymyślała zadanie nie do wykonania (kto widział ptaka ze szklanymi skrzydłami?) i bezlitosna. „Ciach” pada w tej książce wyjątkowo często, na ilustracjach pojawiają się trupie czaszki. Kto żyw mógłby już przestać czytać, gdyby…
…gdyby to nie była książka wybitna i jeszcze wyjątkowo dobrze zilustrowana.
Opowieść jest wciągająca, nie można przestać jej czytać – zwłaszcza za pierwszym razem.
Złota klatka kończy się tak, że każde dziecko – niezależnie od wieku – wie, że Walentyna była zła i nikt jej nie żałuje. Nie, nie została ukarana ścięciem – odpowiem od razu. Nikt nie był wobec niej okrutny. Zakończenie jest czytelne, odpowiednio tajemnicze i odpowiednio dające do myślenia. A jednocześnie bajkowe, mimo że to niby prawdziwa opowieść.

A teraz co nie zagrało, skoro wszystko jest takie czytelne.
Jesteśmy w sklepie. Córka co chwila upiera się, żeby jej coś kupić. Chce zabawek. My twardo „nie”, przyszliśmy przecież po jedzenie. A my słyszymy ciągle: chcę to, chcę tamto, chcę owo. Jest coraz głośniejsza.
W pewnym momencie zatrzymuje się. – Jestem jak Walentyna – stwierdza i jest to konstatacja dla niej samej przerażająca.
Wie, że robi źle. Że nie powinna tak się zachowywać. Ale pragnienie posiadania jest silniejsze. – Bo cię zetnę – dodaje pod nosem.
Nikt mi nie powie, że ta książka nie ma z tym nic wspólnego. Koncert żądań, jaki nam urządziła, też był większy niż zazwyczaj. Córka w chwili słabości zachowała się jak Walentyna z książki „Złota klatka”, a zachowała się tak, bo widziała, że jej metody są skuteczne.
Szczerze tę książkę odradzam. W kategorii dla dzieci do lat 5 umieszczam ją w kategorii książek skazanych na banicję. Dla dzieci starszych – ale dużo starszych – może to być książka hitowa. Ważne, by dziecko było na nią gotowe wewnętrznie. Żeby nie trzeba go było po niej edukować na nowo.
Za to miłośnikom pięknych ilustracji, niezależnie od wieku, polecamy książkę „Ptaki” – wypasioną kolorowankę, w której można spróbować swoich sił z rysunkami ptaków ze „Złotej klatki”. Odpowiada za nią ten sam ilustrator – Carl Cneut.
U nas w domu kolorowana pojawiła się grubo wcześniej niż „Złota klatka”. Jestem nią zachwycona, tak jak zachwycona jestem ilustracjami ze „Złotej klatki”. I właśnie przez nią, przez „Ptaki”, opowieść o Walentynie pojawiła się w naszym domu wcześniej niż powinna. Co wciąż nie znaczy, że ja powinnam ją czytać. Bo nie każda książka dla dzieci jest faktycznie dla wszystkich dzieci.
Zatem dla kogo to jest lektura? Jakiemu dziecku można ją dać bez wyrzutów sumienia? Trudno określić jednoznacznie. Zaryzykuję stwierdzenie, że od ośmiu lat w górę, choć moja koleżanka powiedziała, że swojej ośmiolatce jej nie podsunie. To może dla dziesięciolatków?

„Złota klatka, czyli prawdziwa historia księżniczki czystej krwi”
Tekst: Anna Castagnoli
Ilustracje: Carll Cneut
Tłumaczenie: Wioletta Gołębiewska
Wydawnictwo Dwie Siostry