Zęboszczotki

„Zęboszczotki”. A szczotka na to: niemożliwe!

Nie sądziłam, że ta książka tak chwyci. Jest oszczędna w słowach, za to bogata w pomysły. „Zęboszczotki” otwierają głowy i bawią jednocześnie. A jak jeszcze przez przypadek udało nam się stworzyć własną zęboszczotkę do czyszczenia zakamarków, to w ogóle była heca.

Kolorowe, z bohaterami bajek, z włosiem takim czy owakim. Szczotki są różne, co widzimy na sklepowych półkach. Ale zęboszczotki z książki wydanej przez Babarybę są jednak inne. Definiuje je to, dla kogo są. W zależności od cechy szczególnej posiadacza, jego charakteru, zawodu.

I tak jest szczotka dla zapominalskich (moje dzieci mówią: dla Trąbalskiego) – poznacie, bo ma supełek. Dla szczerbatych – ta to mój faworyt – ma włosie tylko tam, gdzie jest niezbędne. I jest dla człowieka niewidzialnego, chociaż powiem wam, że nikt jej nie widział.

Podpisy są tylko wskazówkami, wasze dzieci mogą się z nimi nie zgodzić i mieć inne odpowiedzi. Czasem przydaje się tu myślenie abstrakcyjne, czasem zwycięża konkret, generalnie książka ćwiczy kreatywność. Sprawdza się i u mojego trzylatka, sprawdza u sześciolatki.

Ponieważ w samych „Zęboszczotkach” tekstu jest tylko tyle, ile to konieczne, to na tym poprzestanę. Zdjęcia powiedzą więcej niż słowa.

Dla szczerbatych – szczerbata.
Ta jest trochę obrzydliwa, ale dzieci to lubią.
Tak, tak!

„Zęboszczotki”

Pittau & Gervais
Tłumaczenie: Marta Tychmanowicz
Wydawnictwo: Babaryba

Dodaj komentarz