Wilczki. Józef Wilkoń

„Wilczki”. Zew przygody wzywa


W „Wilczkach” nie ma takich, ot, wymyślonych bohaterów. To książka, gdzie wilki są wilkami, a las nocą ma w sobie tajemnicę.

Kiedy wilcze szczenięta budzą się w środku nocy, a ich mama akurat jest na polowaniu, wiadomo, że stanie się coś niezwykłego. Wystarczy, że jedno odważy się wyjść z nory, by za nim poszły następne. Bo zapach lasu nęci.

Żądza przygód każe iść w nieznane

Tak cztery wilczki idą przez las. Poza to, co bezpieczne.

Po drodze wykąpią się w jeziorze, pokłują pyszczki igłami jeża, uspokoją się wsłuchane w pohukiwanie sowy, wreszcie usłyszą wycie matki, które pozwoli im znaleźć drogę.

Sowa hipnotyzuje.

W „Wilczkach” nie ma przygód jak z kreskówki. Ta książka – tak jak jej ilustracje, trochę dzikie i tajemnicze – jest bliżej natury. Sam las, gęsty i ciemny, oraz mieszkające w nim zwierzęta wystarczą, by pojawiły się emocje: niepokój, ciekawość. I odrobina adrenaliny.

To nie jest książka dla bardzo małych dzieci. Nie ten klimat opowieści, nie ta kreska. Ale już moja córka, świeżo upieczona pięciolatka, dobrze się w niej odnajduje i daje się ponieść nastrojowi. Po pierwszych trzech czytaniach jest na tak!

Józef Wilkoń w Powsinie

Książkę kupiłam dla ilustracji Józefa Wilonia. W majowy weekend byliśmy w podwarszawskim Powsinie, gdzie w galerii do 10 maja trwa wystawa „Józef Wilkoń w Japonii”.

Przy okazji spaceru obejrzeliśmy jego prace, którymi zostały zilustrowane książki dla dzieci wydane w Kraju Kwitnącej Wiśni. Zresztą można tam zobaczyć nie tylko ilustracje, lecz także rzeźby.

Cztery książkowe wilczki, a tu – lis. W Powsinie można było obejrzeć i ilustracje, i rzeźby autorstwa Józefa Wilkonia

Wilczki obok wilka, sowy i jamnika. Na więcej aparat w komórce nie pozwolił.

Książkę kupiliśmy na pamiątkę. W galerii można kupić i prace Wilkonia, ale jak to jest z dziełami cenionych artystów – osiągają spore kwoty.

„Wilczków” nie mamy jeszcze przeczytanych milion pięćset dwa dziewięćset razy, wszystko dlatego, że spieszyłam się z wpisem. Pomyślałam, że może ktoś jeszcze do niedzieli przeczyta go i zechce zajrzeć – nie tylko do książki, ale także na wystawę. Nam spacer po ogrodzie w Powsinie wraz z wizytą w galerii bardzo przypadł do gustu.

Drugi żywot wilczków Wilkonia

Wracając do „Wilczków”, ciekawe jest to, że ilustracje pochodzą z 1975 r., a więc z roku, kiedy autorka tekstu – Svenja Herrmann – miała dwa lata. Pierwotnie zostały wykorzystane do książki Guntera Stranga „Wolfskinder”. Teraz mamy historię napisaną na nowo.

Stranga nie znamy, zresztą według mojej wiedzy jego książka nie została na polski przetłumaczona, ale za wersję Svenji Herrmann – piątka.

„Wilczki”

Tekst: Svenja Herrmann

Ilustracje: Józef Wilkoń

Przekład: Anna Urban

Wydawnictwo Media Rodzina

Dodaj komentarz