"Wiewiórki, które nie chciały się dzielić"

„Wiewiórki, które nie chciały się dzielić”. Ale tempo! To książka opowiadana w biegu

To jest książka akcji. Tu się dzieje. I trzeba zawalczyć, by osiągnąć cel. A że jest to cel na miarę wiewiórczych możliwości, to bywa śmiesznie. Dzieci to lubią.

Mamy dwie wiewiórki. Beztroskiego Cyryla, który świetnie się bawi, lecz nie robi zapasów na zimę, oraz Skrzętnego Błażeja, który, jak się łatwo domyślić, jest jego przeciwieństwem. Obaj chcą zdobyć „szyszkę swoich marzeń”. Dla pierwszego byłaby to ostatnia nadzieja na jakiekolwiek jedzenie, dla drugiego rodzaj wisienki na torcie, bo dziuplę ma już zapełnioną.

Rozpoczyna się wyścig za spadającą szyszką…

Jak w filmie, klatka po klatce.

Szyszka WYSTRZELIŁA pod niebo wysoko,

STUKNĘŁA w nos misia (dobrze, że nie w oko),

ODBIŁA się z trzaskiem od brzegu kamienia…

STANĘŁA, zadrżała i…

PLUM! – do strumienia.

"Wiewiórki, które nie chciały się dzielić"
A teraz to samo w formie graficznej. Nieźle, prawda?

Jak wiadomo, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. I tu książka Rachel Bright mogłaby się skończyć, gdyby nie trzeba było dać wiewiórkom lekcji numer dwa. Zamiast rywalizacji muszą współdziałać.

Książka jest zabawna, szybka, z wartką akcją, rymem i rytmem. Ma fajnych bohaterów, charakternych, zbudowanych na zasadzie kontrastu.

Wiewiórki, które nie chciały się dzielić
Książeczka „ku przestrodze”.

Postacie są bardzo ładnie narysowane, bywają strony, gdzie akcja pokazana jest na czterech stojących obok siebie obrazkach (wtedy wszystko przyspiesza), jest nawet rozkładówka, kiedy książkę trzeba obrócić o 90 stopni, by uzyskać pion. Proste, ale fajne rozwiązania, które sprawiają, że „Wiewiórki, które nie chciały się dzielić” mają tempo. To widać, słychać i czuć 🙂

Po samym tytule nie ma wątpliwości: jest to książeczka z tezą. Jest problem – wiewiórki nie chcą się dzielić – i trzeba go przezwyciężyć. Nie przepadam za taką łopatologią, ale na pewnym etapie rozwoju się świetnie sprawdza, ma się historyjkę, do której się można odwołać. A już jeśli historyjka jest ciekawa, świetnie zilustrowana, to nie ma się co czepiać, trzeba chwalić.

Moje dzieci lubią tę książkę i śmieją z przygód wiewiórek. Oboje, i pięciolatka, i dwulatek.

Od nas piątka.

„Wiewiórki, które nie chciały się dzielić”

Tekst: Rachel Bright

Ilustracje: Jim Field

Tłumaczenie: Barbara Supeł

Wydawnictwo Zielona Sowa

Dodaj komentarz