Tutaje

„Tutaje”. Macie czas? To posłuchajcie

Ta książka opowiada o dobrym świecie. Ma bohaterów, którzy przeżywają różne emocje: lęk, zazdrość i samotność, tęsknotę, ale też wiedzie nimi ciekawość, mają pragnienia, odwagę i otwartość. „Tutaje” to książka, która dzieciom przekazuje coś więcej niż sam tekst.

„Tutaje” to nazwa krainy, która wzięła się od słowa „tutaj”. Czas w niej biegnie niespiesznie, za to jest chwila, by przyjrzeć się światu z uwagą, by być tu i teraz. Nie przesadzajmy jednak, że ta nazwa ma większe znaczenie. Owszem trochę dziwi, trochę przykuwa uwagę, ale to wszystko. Ważniejsze są tytuły wewnętrzne trzech opowieści składającej się na książkę, tytuły znaczące: „Przeprowadzka”, „Talenty” oraz „Przyjaciele”.

To na wypadek, gdyby ktoś chciał jednak wiedzieć, jak to jest z tymi Tutajami…

Ja skupię się na pierwszej. „Przeprowadzka” zresztą wydaje mi się najlepszą i najbardziej klimatyczną z nich wszystkich. O czym jest? O rodzinie Myszek, którą poznajemy w momencie, gdy nadchodzi dziwna pora deszczowa. Wciąż pada i pada, i nie wiadomo, kiedy miałoby się to skończyć. Deszcz sam w sobie nie jest oczywiście zły, rzecz w tym, że norki Myszek zupełnie rozmiękły… Zwierzątka zaczynają więc rozważać przeprowadzkę w inne miejsce. Tylko czy to ma sens?

– Może zaraz przestanie padać i będą mogły odbudować swój domek? – głośno zastanawia się moja córka. – Ja bym nie poszła – dodaje.

Argumenty są różne i to przez nie poznajemy charaktery postaci. Może gdzie indziej też pada? Ja tu mam łóżko, zabawki i przyjaciół? Zwyciężają argumenty mamy: „Będzie inaczej, a to przecież nie znaczy, że mniej fajnie” oraz „Czeka nas wielka przygoda”. I Myszki idą.

Wędrówka bywa piękna, lecz jej trakcie zdarzają się chwile zwątpienia. Gdyby nie optymistyczna i zaradna babcia Isia, która na wszystko znajduje jakiś sposób, podróż mogłaby zmienić się w czas marudzenia, a kto wie, może Myszki nawet zawróciłyby i nic by się nie zmieniło? Myszki docierają jednak do domu, w którym jest ciepło, sucho i w którym pachnie świeżym chlebem.

Myszki muszą szukać dla siebie lepszego schronienia

Nie. To nie będzie dom Myszek, lecz zaledwie przystanek w dalszej drodze. Myszki, dzięki temu, że odważą się sprawdzić, co jest za wielkimi drewnianymi drzwiami, a także że będą rozmawiać z innymi zwierzętami i korzystać z okazji, które przyniesie im los, zdobędą dom, o jakim nigdy im się nie śniło. Nie zdradzę jaki, nie zdradzę gdzie, z trudem powstrzymam się wręcz od zrobienia zdjęcia tego nietypowego dla Myszek domu – choć to chyba najpiękniejsza ilustracja w tej książce.

W „Tutajach” dwie rzeczy przykuwają uwagę. Pierwsza to język. Dawno nie czytałam książki napisanej tak ładnym językiem. To język oddaje to, że zwierzątka się lubią, że dbają o siebie, ale też że przeżywają prawdziwe emocje i przygodę wynikającą z tego, że ruszają w nieznane. Druga rzecz to ilustracje. Te są po prostu bajkowe, klimatyczne. Szkoda trochę, że nie ma ich więcej.

Książka jest piękna i pięknie wydana. Może nawet… zbyt pięknie. Na kredowym papierze, w formacie prezentowym, lecz mało poręcznym, gdzie linijka tekstu jest szersza niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Wolę takie książki, przed czytaniem których nie muszę myć rąk, by nie bać się, że pobrudzę i uważać, jak obchodzą się z nią moje dzieci. Ale to detal, osobiste przyzwyczajenia.

„Tutaje” to bardzo ładna książka. Bardzo dobra książka. Ma bohaterów, którzy są z gruntu dobrzy, pokazuje emocje, ale emocje pozytywne. Jeśli Wasze dzieci będą ją czytać czy będą jej słuchać przed snem, pewnie będą miały dobre sny.

„Tutaje”

Autorzy: Ewa Minor i Marcin Minor
Wydawnictwo Tadam

Dodaj komentarz