Tosia i tajemnica geodety

„Tosia i tajemnica geodety”. Gdy twoje dziecko jest naprawdę podejrzliwe

Dziecko ze stanowczo zbyt bujną wyobraźnią – tak dorośli mówią o Tosi. Nikt nie zwraca uwagi na to, co jej już na pierwszy rzut oka wydaje się podejrzane. Tosia ma zadatki na detektywa czy po prostu przesadza?

„Tosia i tajemnica geodety” Magdaleny Miecznickiej to pierwsza część opowieści o dziewczynce, która z natury jest podejrzliwa. Jest uważną obserwatorką, snuje teorie, lecz kiedy mówi o nich dorosłym, ci tylko wytrzeszczają oczy ze zdziwienia. Niemożliwe, ona się myli – mówią. I wracają do swoich spraw.

Kiedy Tosia nudzi się, towarzysząc mamie podczas bardzo ważnej rozmowy z dyrektorem teatru, podsłuchuje rozmowę dwóch mężczyzn. Mówią, że Jolanta ma zatańczyć w balecie we wtorek o pierwszej, w Londynie. Ich wygląd, nietypowa godzina, wreszcie – ziemia na butach, którą roznoszą, sprawiają, że dziewczynka wyobraża sobie, że coś knują. A że już wcześniej jej uwagę zwróciło kilka interesujących szczegółów w nowym miejscu, do którego przeniosły się wraz z mamą, zaczyna drążyć. Żeby sprawdzić swoje tropy, musi nawet użyć małego podstępu.

Jeden schowany pod kapeluszem, drugi okryty szalikiem, spod którego ledwo wystaje blizna. Ewidentnie nie chcą być rozpoznani.

„Tosia i tajemnica geodety” to fajna książka dla dzieciaków, które z natury są dobrymi obserwatorami. My, w ferworze codziennych obowiązków, nie mamy czasu pochylić się nad tym, co przecież może być podejrzane, a więc być inne niż nam się wydaje. Może, choć nie musi.

Naszą przygodę z książkami Magdaleny Miecznickiej rozpoczęliśmy latem od drugiej części opowieści o spostrzegawczej Tosi – „Tosia i przygoda na plaży”. Letnia lektura spodobała nam się tak bardzo, że sięgnęliśmy po pierwszą część, „Tosię i tajemnicę geodety” właśnie. Książki można jednak czytać oddzielnie. Obie są bardzo fajne, dobrze napisane, rozbudzają wyobraźnię – a na pewno jej nie tłumią. Druga część jest według mnie nawet lepsza, bo ma na siebie ciekawszy pomysł.

A co, jeśli nowa koleżanka Tosi – Gwendolina – chciała zostać porwana? Szczegóły w książce „Tosia i przygoda na plaży”.

Obie mają tylko jedną wadę. Chodzi w nich o wyjaśnienie tajemnicy, a ta, raz odkryta, przestaje być interesująca. Z „Tosią” jest więc jak z wszystkimi kryminałami i książkami detektywistycznymi: czyta się ją z wypiekami na twarzy, ale tylko raz. Za to czeka się na następne książki z serii. Oby były.

Od nas piątka. Plus za okładki i ilustracje Weroniki Tarki.

„Tosia i tajemnica geodety”

Autorka: Magdalena Miecznicka

Ilustracje: Weronika Tarka

Wydawnictwo Dwie Siostry

Dodaj komentarz