Listy od Feliksa

„Świąteczne listy od Feliksa”. Oto dowód na istnienie Świętego Mikołaja

Nikt nie wiedział Świętego Mikołaja mknącego saniami po niebie. Niektórzy wręcz wątpią w jego istnienie. W takich sytuacjach przydaje się ktoś zaufany, kto Świętego Mikołaja poznał i nam o nim opowie.

Żyjemy w czasach, w których w co drugim dużym sklepie stoi Mikołaj i rozdaje cukierki. W czasach, w których jeszcze przed Świętami dzieci zobaczą Mikołaja kilka razy, zrobią sobie z nim zdjęcia i przyuważą, że Mikołaj nie jest jeden. Hm, czyżby stojący przed nimi Mikołaj nie był więc tym słynnym mieszkańcem Bieguna Północnego, o którym słyszały? I się zaczyna: czy to pomocnicy Mikołaja, ilu jest Mikołajów i jak to jest z tym, który niby wszystko widzi.

Problem naszych czasów

W książce „Świąteczne listy od Feliksa” jest jeszcze gorzej. W szkole dzieci zaczynają wątpić w istnienie Świętego roznoszącego prezenty. Dla Zosi, która w niego wierzy, to niemal jak koniec świata. Co gorsza, dzieci zaczynają się z niej śmiać.

Zosia ma jednak swojego najlepszego przyjaciela – zająca Feliksa właśnie, przytulankę, która jest z nią od kołyski. Tylko że Feliks to żadna zwykła maskotka. O nie. Kiedy Zosia mówi mu, co usłyszała od dzieci w szkole, Feliks zaczyna działać. Nocą, gdy dziewczynka śpi, pisze list do Świętego Mikołaja z pytaniem, czy on istnieje…

Co jest w kopercie? Czujecie to przejęcie? Szkoda tylko, że działa przez pierwsze trzy przeczytania, ale może za rok znów będzie elektryzować.

I wiecie, co jest najlepsze? Że dostaje odpowiedź. I zaproszenie od Świętego Mikołaja: przyjedź, pokażę ci, jak tu jest.

Odtąd książka zaczyna iść dwutorowo. Jedna płaszczyzna to to, co dzieje się u Zosi. Druga – co u Feliksa. A to, co dzieje się u zająca, poznajemy z jego listów. Listów, które włożone są do kopert i stanowią integralną część książki. A każdy z nich jest przez małego czytelnika odbierany jak mały prezent, jest wyczekiwany i wyciągany w poczuciu, że jest wyjątkowy. Niczym niespodzianka.

Mikołaj roznosi prezenty po całym świecie, a to lepiej pokazać w „szerszym formacie”. Pomysłowe.

„Świąteczne listy od Feliksa” są pięknie zilustrowane, fajnie wprowadzają w klimat Świąt, a przez listy, które moje dzieciaki naprawdę wyciągają z przejęciem, książka wyróżnia się na rynku.

Kto przynosi prezenty w różnych krajach

Ma też wartość dodaną. Pokazuje, kto w różnych krajach roznosi prezenty. Pewnie wyjdę na ignorantkę, ale przyznaję, że ja nie wiedziałam, iż we Włoszech dzieci dostają prezenty w święto Trzech Króli i że przynosi je czarownica Befana. Legenda głosi, że Befana bardzo ucieszyła się na wieść o narodzinach Dzieciątka Jezus, że chciała znaleźć dla niego wyjątkowy prezent. Gdy w końcu znalazła, nad żłóbkiem nie świeciła już gwiazda i nie mogła znaleźć małego Jezusa. Podobno szuka go nadal, a mając nadzieję, że go znajdzie, daje prezenty wszystkim dzieciom we Włoszech. A wiem to z „Świątecznych listów od Feliksa”.

Jeśli jednak wierzyć „Listom”, dzieci w Polsce wciąż chodzą od domu do domu i śpiewają kolędy. Jeszcze w moim domu, gdy byłam dzieckiem, była wielka gwiazda, z którą się kolędowało, ale nie widziałam, by ktoś jej używał. No więc tak to jest z tradycjami…

Pewien minus, który dostrzeże rodzic, choć nie dziecko: czuć, że książka powstała w czasach, w których niektórzy nie tylko kwestionują istnienie Świętego Mikołaja, ale i same święta. Zaczyna się wszak od komentarza kolegi Zosi, który twierdzi, że to bzdura i że rodzice to wymyślili. Dla mnie to za dużo – działam jak cenzor i wypowiedź Maltego przy czytaniu dzieciom zwyczajnie opuszczam.

Dla dzieciaków książka przed Świętami wydaje się idealna. Co ciekawe, wsiąkł w nią całkowicie mój syn, za moment trzylatek. Dla pięciolatki opowieść jest dużo mniej atrakcyjna niż dla niego. On wpadł bez reszty. Ja też jestem za – lubię ją czytać i lubię to ciepło, które również dzięki niej rozlewa się wokół.

Oceniamy na piątkę i polecamy przed Świętami.

„Świąteczne listy od Feliksa”

Tekst: Annette Langen

Ilustracje: Constanza Droop

Tłumaczenie: Monika Michałowska

Wydawnictwo: Mamika


Dodaj komentarz