Właściwie komentarz córki mógłby wystarczyć za całą rekomendację. I pewnie by tak było, gdyby dziecko przy czytaniu nie dodawało co jakiś czas: „dziwne to”. No i wreszcie – ja też mam coś do powiedzenia.
Temat jest bardzo chwytliwy: nocowanie u nowej przyjaciółki. Nie wiem, skąd to dzieci biorą, ale gdy pojawia się na horyzoncie mocna znajomość, pojawia się też prośba o nocowanie i rusza ciąg wyobrażeń, jak by to miało wyglądać. Pija Lindenbaum sięgnęła więc po temat-samograj, ale rozprawiła się z nim po swojemu. Niekonwencjonalnie.
Sonia ma zostać na noc u Celestyny. Celestyna mieszka w dużym domu razem z rodzicami, prababcią – staruszką, która potrafi sobie wyjąć zęby, bratem, który jest tak wysoki, że ma chyba ze sto metrów. Są też zwierzęta: pies z guzem na głowie i świnki morskie.
Najpierw jemy lody, bo tak się robi, kiedy się u kogoś nocuje.
– Ten jest ostatni – mówi Celestyna i bierze drugiego loda.
– No to razem wzięłaś sobie dwa – mówię.
– Dobra, ale to przecież mój dom – odpowiada Celestyna.
Z Celestyną nie jest łatwo. Stawia na swoim, jest egoistyczna i oceniająca. Trochę nie jak prawdziwa przyjaciółka. A może po prostu jak pięciolatka z krwi i kości. Ale ma i zalety: wymyśla fajne zabawy, z nią nigdy nie jest nudno. Inna rzecz, że na przykład przy zabawie w jaskiniowców pokój wygląda jak po trzęsieniu ziemi.

To nie jest książka z serii „wychowawczych”, ale właśnie tych „fajnych”. Bo z Celestyny w ogólne jest niezły numer. Wykrada do sypialni ciastka pod bluzką, wmawia Soni, że od spania na materacu będą ją bolały kolana, po czym zostawia na nim koleżankę, a sama wskakuje do wygodnego łóżka.
Ale kwintesencją jest jej dialog ze starszym bratem.
– Od takiej muzyki głupieje mózg! – wrzeszczy Celestyna.
– Wyluzuj, lilipucie – mówi Edwin.
Fajnie to powiedział.
– I zdejmij te buciory! – wrzeszczy dalej Celestyna.
– Ej, spadaj stąd! – mówi Edwin i zakłada słuchawki.
Wtedy Celestyna naciska STOP i woła:
– Pali się!
I wybiegamy z pokoju.
Moje dzieci uwielbiają ten fragment. Ja mniej, trochę się obawiam, że pomysły i powiedzonka podchwycą i będę miała problem z odkręceniem tego. Na razie nie jest źle – teksty i zabawę uskuteczniają tylko przy czytaniu.

Obawiałam się też czegoś innego: że będą się bały nastroju tej książki. Dziwnego właśnie. Bo Sonia w innym mieszkaniu i nie swoim łóżku nie może zasnąć. I w sumie nie wiadomo, co się potem dzieje. Pewnikiem są tylko punkt wyjścia (Sonia nie może zasnąć) i dojścia (znalezienie śpiących dziewczynek w szafce pod zlewem).
Córka książkę lubi, śmieje się i niczego nie boi. I absolutnie zgadza się z tym, jak książka się kończy. Co oczywiście nie znaczy, że porzuciła pomysł spania u swojej przyjaciółki.
Polecamy. Książka jest na piątkę.

„Sonia śpi gdzie indziej”
Tekst i ilustracje: Pija Lindenbaum
Tłumaczenie: Katarzyna Skalska
Wydawnictwo: Zakamarki