"Praktyczny pan" - przykładowa strona

„Praktyczny pan”

Moja córka polubiła tę historię od pierwszego przeczytania, jeszcze w bibliotece. „Praktyczny pan” Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel jest dla troszkę starszych dzieci niż ona, trzylatka, lecz najwyraźniej jej to nie przeszkadza – znalazła tam coś dla siebie i od tygodnia podtyka mi ją przy każdej okazji. I nie wie tylko, że czytam ją nie tyle jej, co sobie. Ku przestrodze.

„Był sobie pewien bardzo praktyczny pan, który zajmował się tylko tym, co uważał za istotne i konieczne”.

Praktyczny pan to dorosły do potęgi. Smutas i sztywniak, nic dziwnego że na ilustracjach Adama Pękalskiego jest w białej koszuli i krawacie… Ma też okulary, przerzedzone włosy, a na kolanach laptopa, na którym pracuje. Uwielbia planować, a planuje tak, że każdy jego dzień jest podobny do poprzedniego. On jednak dobrze się z tym czuje, bo kocha swoją rutynę, a za nic na świecie nie lubi być zaskakiwany. Nawet we śnie pojawiają mu się wykresy, grafiki i arkusze Excela. Przyznaję, że jak czytam tę książkę, to aż czuję nieprzyjemny dreszcz przechodzący po karku.

Praktyczny pan

„nigdy nie tracił czasu na głupoty…”

(i tu następuje ulubiony fragment mojej córki, przy którym robi, w miarę możliwości, to, o czym jej czytam)

„… jakimi są: tarzanie się w trawie, łaskotanie kolegów pod pachami, kręcenie się w kółko, skakanie na jednej nodze, przytulanie się do drzewa, puszczanie latawca, śmianie się na cały głos, robienie min przed lustrem, wąchanie świeżo skoszonej trawy i całe mnóstwo innych rzeczy – przyjemnych i zabawnych, ale kompletnie niepraktycznych”.

Drugi ulubiony fragment to ten, kiedy praktyczny pan kupuje sobie kota.

"Praktyczny pan" - strona, na której pan kupuje kota

A kupuje kota dlatego, że usłyszał, jak mądra pani przekonywała w radiu, iż koty działają na ludzi uspokajająco i łagodząco, znacznie bardziej niż tabletki, które przyjmuje codziennie.

Rzecz w tym, że zakupiony przez niego kot nie mruczy. I tu zaczyna się właściwa opowieść, o której, by nie psuć lektury, nie powiem już ani słowa.

Moja córka lubi tę historię, choć jak napisałam, na pewno lepiej sprawdzi się ona u cztero-, pięcio-, sześciolatków niż u niej, trzylatki. Fragment o wykresach i arkuszach Excela, podkreślony dodatkowo przez ilustrację, jest według mnie w ogóle nie dla dzieci i mnie bardzo razi. Tylko że mam wrażenie, że książka i jej przesłanie jest dla rodziców. Dla dorosłych. Żeby nie stali się takimi poważnymi panami i paniami i zaczęli cieszyć małymi rzeczami, które dostarczają nam przyjemności.

„Praktyczny pan” Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel to książka, która czytana głośno bardzo dobrze brzmi – podobne wrażenie miałam po lekturze „Wesołego Ryjka” czy „Basi„. Czytający może się poczuć jak lepszy aktor! Ale ważniejsze jest przesłanie. Przyznaję, daje do myślenia. Zdarzyło mi się po niej odłożyć komputer i zaprosić dzieciaki do wspólnej zabawy. Dlatego uważam, że robi ona dobrą robotę i dlatego (mimo pokracznego Excela) od nas piątka.

"Praktyczny pan" - okładka

„Praktyczny pan”

Tekst: Roksana Jędrzejewska-Wróbel

lustracje: Adam Pękalski

Wydawnictwo: Bajka

Dodaj komentarz