Opowiadania na dobranoc

„Opowiadania na dobranoc”. Książka trochę taka jak kiedyś

Czasem brakuje mi książek dla dzieci takich jak z mojego dzieciństwa. Owszem, współczesne są piękne, mają ciekawych bohaterów, ale w natłoku „książek indywidualistek” brakuje mi trochę antologii, zbiorów krótkich bajek czy historii. Takich jak „Opowiadania na dobranoc”.

„Opowiadania na dobranoc” to nie jest nowa pozycja. To książka sprzed ośmiu lat, zbiór krótkich tekstów pióra znanych pisarzy, jak Wanda Chotomska, Grzegorz Kasdepke, Joanna Papuzińska, Katarzyna Ziemnicka i inni. Nie znajdziecie tam czegoś, czego dzieci mogłyby się bać. Przeciwnie. To książka, która dzieci uspokoi i skieruje ich myśli w stronę czegoś przyjemnego. Ilustracja śpiącego dziecka na okładce też działa w jakiś dziwny sposób – mam wrażenie, że moje dzieciaki zasypiają przy niej szybciej niż przy innych.

Tytuł nie kłamie

Ktoś powie: może nudna, to zasypiają. Nic z tych rzeczy. Opowieści są krótkie, ale wciągające.

To raczej kwestia tematyki.

Kiedy zasypiam, stoją równo obok mojego łóżka. Lewy bamboszek po lewej stronie, a prawy – po prawej. Nie może być mowy o żadnej pomyłce!
Za to rano… Rano znajduję je w najdziwniejszych miejscach!

To początek tekstu Agnieszki Frączek „Bamboszki”. Temat – co się dzieje, kiedy śpimy, co wtedy robią rzeczy w naszym pokoju – toż to klasyka dziecięcej wyobraźni. Zresztą samo słowo „sen” bez wątpienia działa na podświadomość.

Albo „Jak już urosnę, to nigdy nie będę się nudzić” – pierwsze zdanie z opowiadania Renaty Piątkowskiej. Ono samo, pozostawione bez następnego i całej opowieści, rozgrzewa naszą głowę, dzięki czemu ta pracuje nad scenariuszami w stylu „na co się zdobędę, gdy już nic mnie nie będzie hamować”.

Królewna Florentynka, ilustracja: Jola Richter-Magnuszewska

A jeśli się przyśni?

Jest też kilka bajek, ale nie o biednych sierotkach, lecz o królewnach jak Florentynka, która gdyby nie miała matki królowej i ojca króla, no i może jeszcze służącej, byłaby zwykłą dziewczynką. Ot, Florentynka któregoś dnia wstaje i oznajmia, że chce mieć różowy strój od stóp do głów, bo różowy to najpiękniejszy kolor na świecie. Znamy to? Znamy. Ale to jeszcze nic, postanawia bowiem wymalować niebo na różowo. Czy to się może udać?

Mnie osobiście najbardziej do gustu przypadły dwa teksty Pawła Boręsewicza „Kucharz Kuba” i „Piekarz Piotrek”. O zawodach i dążeniu w nich do perfekcji. Kucharz przygotowuje wykwintną kolację dla przybywającej z wizytą cesarzowej Japonii. Ma obsesję, by nie przesolić swojego specjału, jakim jest pasztet. Przygotowuje jeden pasztet, przygotowuje drugi, a co zrobi cesarzowa?

A oto mina niezadowolonego kucharza, ilustracja: Jona Jung

Jeszcze lepsze jest dla dzieci drugie opowiadanie, w którym to synek piekarza po kryjomu wsadza do ciasta swoje zabawki, bo – jak wiadomo – dzięki drożdżom w cieście małe rzeczy stają się duże. Robi przy tym dużo kłopotu swojemu ojcu, który prawie zawału dostaje na myśl, że ktoś mógłby połamać zęby, natrafiwszy na przykład na zabawkową furgonetkę w jego wypiekach. Co tu gadać, moje dzieciaki ta wizja bawi.

Podoba mi się ta książka. Może nie ma tu efektu wow, ale jest ciepła, dobrze nastraja, dzieci ją lubią, a mnie przenosi do wspomnień, kiedy to mnie czytane były podobne historie. Do wspomnień z dobrego dzieciństwa.

„Opowiadania na dobranoc. Polscy pisarze dzieciom”

Wielu autorów tekstów i ilustracji

Wydawnictwo Literatura

Dodaj komentarz