"Mysi domek"

„Mysi domek. Sam i Julia”

Oto książka, która zachwyca dorosłych. Zachwyca ilustracjami, którymi są zdjęcia (sic!) niesamowitego tytułowego mysiego domku i mysich bohaterów. Absolutny majstersztyk. Babcia powiedziała o niej: „może odłóż na półkę, bo dzieci zaraz pobrudzą? Taka książka… Na pewno droga była”.

„Mysi domek” się ogląda. Domek i figurki zostały wykonane przez autorkę, Karinę Schaapman z ogromną dbałością o szczegóły. Schody, deski podłogowe, kafelki jak prawdziwe. Do tego proszki do prania, płyty, pieluchy. Żadne no name’y, tylko wyglądające realistycznie, tylko mniejsze. Markowe, a co! Zdjecia, gdzie trzeba ciemne, by stworzyć nastrój tajemnicy, gdzie trzeba – pogodne.

Kto nie bawił się pod schodami i nie bał własnego cienia

Głównymi bohaterami są małe myszki Sam i Julia. Sam ma dużą rodzinę, jest wstydliwy i bardzo grzeczny. Julia ma tylko mamę, jest z natury odważna, ciekawska i lubi przygody. Są skrajnie różni. I pewnie dlatego tak bardzo siebie potrzebują.

Wszystko lubią robić razem. Siedzieć pod schodami, gdzie panuje półmrok. W podłodze jest poluzowana klepka, gdzie chowają swoją szkatułkę ze skarbami. Chodzić do szmaciarza, który zbiera rzeczy. Pomagają mu przy sortowaniu, dostają parę centów za pomoc.

Jak się temu przyjrzeć, to nie robią nic aż tak niezwykłego. Idą po mydło, żeby mama mogła zrobić pranie. Pomagają przewinąć małe myszki. W cukierni kupują torebkę pokruszonych ciastek, bo na tyle ich stać, i zachwycają się ich smakiem. Wszystko ma smak pięknego dzieciństwa. Szczęśliwego dzieciństwa, choć jak spojrzeć na to z perspektywy dorosłego, Julia przecież ma tylko mamę i w domu im się nie przelewa.

 

"Mysi domek"
„Mysi domek”. W domu Sama urodziły się trojaczki.

Myszy wyznania mojżeszowego

– To jest super książka, polecam. Tylko niech nie zaskoczy, że myszy są Żydami – powiedziała moja koleżanka, kiedy polecała mi „Mysi domek”. Pamiętam jak dziś, że rozdziawiłam usta ze zdziwienia. A moja znająca się na literaturze dziecięcej koleżanka, najwyraźniej zadowolona z efektu, jaki wywołała, wyjaśniła, że myszy są wyznania mojżeszowego i obchodzą szabat.

Myszy w książce to tylko postacie, bo oczywiście zachowują się jak ludzie. Nie ma w tym nic dziwnego, powiecie, standardowy chwyt. Tu jednak myszy mają więcej cech ludzkich niż zazwyczaj w książkach dla dzieci.  Mają wyznanie. Rodzina Sama jest tradycyjna, obchodzi szabat.  Julia nie. Gdy przychodzi do domu Sama, dziwi się, że nie może tak po prostu zacząć posiłku.

 

"Mysi domek"
„Mysi domek”. W domu Sama Julia zobaczyła, jak wygląda szabat.

To, że książka pokazuje świat kultury żydowskiej,  takiej, jaką znamy z powieści sprzed lat, widać nawet po drobnych szczegółach. Maluchy idą do Szmula po mydło. Jak ktoś gra, to jest to skrzypek. Szczegóły dla dorosłych. Dla dzieci kompletnie bez znaczenia.

Uczta dla dorosłych

O ile rozpływam się nad ilustracjami, tak już nad tekstem nie. Mam wrażenie, że opowieści czasem urywają się, zanim naprawdę zaczną. Nie porywają, choć też złe nie są. Tyle tylko, że są chyba dla nieco starszego dziecka niż moje, które dopiero co skończyło cztery lata. Moje nie zachwyca się wcale domkiem, ilustracjami, szczegółami, wykonaniem postaci. Nie zachwyca się też przygodami, bo te nie są skrojone na dziecko w jej wieku. Są zbyt subtelne. Szału jak z Plastusiem, o którym niedawno pisałam, nie ma.

Jak patrzę na „Mysi domek”, to przypomina mi się to, jak bardzo pragnęłam, żeby moja córka miała rodzinę królików z serii Sylvanian Family. Pięknie wykonane figurki, mięciutkie, ubrane w dwuczęściowe ciuszki i dużo za drogie, ale odpłakałam, wydałam, mamy. Odbiór córki dobry, ale i tak poniżej oczekiwań. Uświadomiłam sobie, że kupiłam je dla siebie, bo spełniały moje wyobrażenie zabawki idealnej. Moja córka nie potrafiła docenić, od razu ubrudziła, a dziś króliki leżą. Za to w obiegu jest pandka ruda, krzywa, dodatek do zestawu w znanej sieci. Trudno trafić w gusta najmłodszych.

Koniec końców „Mysi domek” oceniamy na czwórkę.

 

"Mysi domek"„Mysi domek. Sam i Julia”
Wymyśliła, wykonała i napisała: Karina Schaapman
Sfotografował: Tom Bouwer 
Tłumaczyła Jadwiga Jędryas
Wydawnictwo Media Rodzina

Dodaj komentarz