Dunia. Moje szczęśliwe życie

„Moje szczęśliwe życie”. Dunia działa jak otwieracz do konserw

Seria książek Rose Lagercrantz o Duni jest wprost idealna dla dziewczynek, zwłaszcza takich, które właśnie rozpoczęły szkołę i nawiązują nowe znajomości. Przyjaźń Duni i Fridy jest niesamowita i na jednej książce się nie kończy.

Kiedy Dunia nie może zasnąć, liczy, ile razy była szczęśliwa. Żadne owce, barany. Ona przypomina sobie te wszystkie chwile, kiedy rozpierała ją radość. Fajne, co? Mogłaby pogrążać się w smutku – nie ma mamy, właśnie rozpoczęła szkołę i nie zawsze jest miło – ale ona naturalnie dąży ku szczęściu.

Dunię poznajemy, kiedy trochę boi się nowej szkoły. Ale to właśnie tam spotyka inną dziewczynkę, która tak jak ona jest na placu zabaw sama. Okazuje się, że gdy zaczynają się bawić, jest tak fajnie, że żal nawet wracać do domu.

Przygotujcie się na dygresje

– Mamo, a wiesz, jak poznałam M.? – pyta moja córka. – Było tak…

Tak, dzięki tej książce macie szansę lepiej poznać wasze dziecko. Moja córka się przy niej otwiera. Ja czytałam, a ona opowiadała mi historie z własnego przedszkola, które przychodziły jej na myśl, kiedy słuchała opowieści o Duni. Duni – siedmioletniej dziewczynce, która myśli i postrzega świat jak dziecko i dzięki temu wydaje się mojej córce bliska.

Książki o Duni skupiają się na emocjach. Od książki „Jesteś ważny, Pinku!”, dzięki której moje dzieci mówiły o sobie i która zrobiła w moim domu furorę, tylko Dunia sprawiała, że córka tak obszernie mówiła, jak się z czymś czuje. Nie mówię tu o faktach czy o oczekiwaniach, bo jak wiadomo, dzieci lubią książki komentować i odnosić się do ich treści. Nie zawsze jednak nawiązują do swojej sytuacji, swoich wewnętrznych pragnień i uczuć związanych z daną sytuacją. Nie zawsze chcą się też dzielić opowieścią. Przy pierwszej części Duni „Moje szczęśliwe życie” słowa z ust mojej córki wręcz płynęły.

Odległość przy przyjaźni nie znaczy nic

Rzecz jednak w tym, że przyjaciółka Duni, Frida, przenosi się do innego miasta. Ile za tym kryje się łez – wiedzą tylko ci, którzy przeżyli podobne rozstanie. Nie oznacza to jednak końca przyjaźni.

Frida przenosi się do Uppsali, ale ma też domek na wyspie, na której dziewczynki spędzą świetne wakacje i która będzie ważną lokalizacją – w innych częściach. Wakacje dziewczynek mają powiew lekkości, naprawdę mogą uchodzić za wymarzone.

Frida wlazła do wody i gra na skrzypcach – ulubiona scena mojej córki w tomie „Życie według Duni”.

Przy tym całym „szczęściu”, na którym skupia się bohaterka, podejmowane są tematy wcale niełatwe. Tata Duni zakochuje się – a Dunia robi wszystko, bo rozbić nowy związek. Jest przy tym egocentryczna i wymagająca. Jej tata ma twardy orzech do zgryzienia… Zresztą nie tylko tym razem.

Hasło z okładki książki brzmi: O uczuciach oczami dziecka. Jest to absolutna prawda. Jest to książka fajna i ciepła – czuć, że bohaterom na sobie zależy, że przyjaźń Duni i Fridy jest wyjątkowa, ale też świetnie pokazane są relacje w rodzinie Duni – między nią a jej ojcem. Bohaterowie się po prostu kochają i to jest ujmujące.

Bardzo nam się ta książka podoba. Bardzo nam się podoba cała seria. Od nas szóstka.

„Moje szczęśliwe życie”

Tekst: Rose Legercrantz

Ilustracje: Eva Eriksson

Tłumaczenie: Marta Dybuła

Wydawnictwo Zakamarki

Dodaj komentarz