Nie, nie oburzajcie się. Nie chodzi o wygląd domu. Chodzi o środek. O to, co go charakteryzuje, wokół czego toczy się w nim życie. Dom nie musi być piękny, żeby chciało nam się do niego wracać. „Mój dom” pokazuje, co tworzy tę atmosferę i daje nam poczucie bezpieczeństwa. A właściwie kto.
Pamiętam to z własnego dzieciństwa: przejęcie towarzyszące pierwszej wizycie u kogoś. Wejście do domu nowej koleżanki było jak święto – jakby pokazując swój pokój, zdradzała tajemnicę o sobie. Pamiętam swoją ciekawość, pamiętam nawet niektóre zapachy charakterystyczne dla danego domu (o rety, niedawno dzieci przyprowadziły kolegę do domu, w którym właśnie gotował się kalafior…).
Moja córka ma to samo. Chce oglądać mieszkania swoich rówieśników. Oczywiście nie wiem, co sobie myśli, ale widzę, że jest to dla niej ważne.

Każdy dom może być inny, każdy wyjątkowy. Jeden jak z obrazka, inny jest jego przeciwieństwem, lecz i o nim dziecko nie powie źle („W domku Nataszy ciągle jest coś do naprawy” – takie postawienie sprawy zdradza nawet jakąś fascynację takim domem). Dom to nie tylko wystrój, to przede wszystkim ci, którzy go zamieszkują – ludzie i zwierzęta. W jednym jest pusto, w innym nie można znaleźć kąta, w którym byłby względny spokój. Każdy z tych modeli może się podobać.

Nawet przestrzeń własnego domu odbieramy subiektywnie. Gdy jesteśmy mali, wszystko wydaje nam się wielkie, z czasem przestaje to na nas robić wrażenie, a później nie ma takiego metrażu, który byłby nas w stanie zadowolić. Ale, ale, tu zapala się czerwona lampka. To jednak wiedza rodzica, a książka jest dla dzieci…
Książka „Mój dom” wydaje się prosta – jedno klarowne zdanie i rysunek przekazują konkretną myśl. Nie jest odkrywcza, mówi o „oczywistych oczywistościach” – dla rodzica. Gdy ją przeglądam, myślę o domach swoich znajomych z dzieciństwa, myślę o radości powrotu do swojego i to, jak go lubiłam, choć oczywiście zazdrościłam innym czegoś, co tam wydawało mi się niezwykłe. Czy jest taka dla najmłodszych czytelników?
Zabrzmi dziwnie, ale nie mam pojęcia, jak odbierają tę książkę moje dzieci. Słuchają, ale czy wychodzą ponad książkę, czy przelatują im podczas czytania obrazy z pamięci? Nigdy nie udało mi się sprowokować dyskusji wokół tej książki.
Mam wrażenie, że „Mój dom” nie jest aż tak intuicyjny jak „Miłość”, tych samych autorek. Ani tak dobry. Ale jest OK, zwłaszcza dla rodziców 🙂
Nasza ocena: czwórka.

„Mój dom”
Tekst: Astrid Desbordes
Ilustracje: Pauline Martin
Tłumaczenie: Paweł Łapiński
Wydawnictwo: Entliczek