Mogę być w waszej paczce?

„Mogę być w waszej paczce?”. Stary problem, proste rozwiązanie

Każdy chce mieć kumpli, ale nie z każdym warto się kumplować na jego warunkach. „Mogę być w waszej paczce?” to książka dla małych dzieci, która pokazuje, że przyjaciół nie trzeba szukać tylko wśród „swoich”. Ba, że podział na „swoich” i „obcych” jest do bani.

Ta książka jest tak prosta, że wydaje się pozycją wyłącznie dla najmłodszych, ot, dwulatków, trzylatków. A przepada za nią i mój czterolatek, i moja sześciolatka. „Mogę być w waszej paczce?” mówi językiem dzieci. Nie trzeba im niczego tłumaczyć.

Fabuła? Do streszczenia w jednym akapicie. Kaczorek chce zapisać się do jakiejś paczki. Idzie do lwa, nawet zakłada sztuczną grzywę, by się do lwów upodobnić, ale nie przechodzi testu ryku króla zwierząt. Nie chcą go też w swoich klubach wąż ani słoń, bo nie ma odpowiedniego wyglądu i głosu, a raczej odgłosu. „Wniosek odrzucony” – słyszy zewsząd. Można się załamać. Albo stworzyć własny klub. I kaczorek to robi, ale modyfikuje jego ideę. Jak? No tego akurat zdradzić nie mogę, i tak niebezpiecznie zbliżam się w tym streszczeniu do końca książki. Powiem tylko, że odwetu nie weźmie, a zaskoczy. To książka z pozytywnym przekazem.

Dzieci uwielbiają naśladować dźwięki, mają ku temu okazję.

Warto to zakończenie zapamiętać i przypominać o nim dziecku, kiedy samo stanie w obliczu podobnego problemu co kaczorek. Prawdziwy świat przecież kocha dzielić na grupy, a te lubią pokazywać swoją wyjątkowość i „lepszość” – zupełnie jak książkowy lew, wąż czy słoń. Kaczorek jednak odnosi sukces, u podstawy którego stoi jedno słowo, na które zwróciła uwagę moja córka. Niby zakłada Klub Kaczki, ale na kolejnej stronie ma on już zupełnie inną nazwę.

Bardzo fajna książka pisana z myślą o dzieciach. Prosta, bezpretensjonalna i dowcipna. Od nas piątka.

„Mogę być w waszej paczce?”

John Kelly, Steph Laberis

Tłumaczenie: Agata Byra

Wydawnictwo Wilga

Dodaj komentarz