Mały atlas zwierzaków

„Mały atlas zwierzaków”. Przyroda oglądana w książce. Czas koronawirusa

Rok temu chodziliśmy po podwarszawskim parku w Powsinie i robiliśmy zdjęcia do książki „Mały atlas motyli”. Teraz żeby mieć fotografie do innej książki Ewy i Pawła Pawlaków – „Małego atlasu zwierzaków” – chodziliśmy wokół bloku. A zwierzęta były tylko w książce.

Czekałam z recenzją tej książki kilka miesięcy. Pasowała mi do wiosny. Żeby chociaż ślimaka uchwycić do zdjęcia – myślałam sobie. Ale to, co dzieje się teraz ze światem, budzi niepokój. Ślimaki nie wyjdą, jeśli nie będzie deszczu. A tego jak na lekarstwo. Susza.

Na dodatek unikamy wychodzenia z domu, bo pandemia koronawirusa sprawiła, że bezpieczniej czujemy się w czterech ścianach.

Zamiast iść do lasu – bierzemy książkę i pokazujemy dzieciakom przyrodę. W „Małym atlasie zwierzaków” Ewy i Pawła Pawlaków mamy te najpowszechniejsze, które przy odrobinie szczęścia możemy spotkać na wsi lub w lesie: ślimaka, jeża, kreta, żabę, zająca, dzika, lisa, sarnę. Są też te, które spotkać trudniej: rzęsorek, bóbr, borsuk.

Na ilustracjach nadreprezentacja jeży artystycznych. Jak dla mnie przydałoby się więcej zdjęć.

W atlasie dzieciaki znajdą krótką informację o każdym. Żaden encyklopedyczny wyciąg. To książka dla najmłodszych, więc będzie krótka informacja, jakaś ciekawostka i dużo ilustracji. Będą to zdjęcia, dziecięce rysunki, ale przede wszystkim charakterystyczne dla Ewy Pawlak obrazki z tkanin.

Nie spodziewajcie się, że po lekturze „Małego atlasu zwierzaków” wasze dziecko powali wiedzą. Ale coś złapie i będzie chciało do tej książki wracać.

Mój trzylatek dostał tę książkę w przedszkolu. Jest z niej bardzo dumny i co jakiś czas sam ją wybiera i prosi o przeczytanie. Ze wszystkich najbardziej lubi ślimaki, lisa, kreta i kunę – za fotografię „pakunku”, który zostawiła na podwórzu autorom atlasu. Jakiego? Zajrzyjcie albo się domyślcie.

Ogrodnicy kretów nie lubią, dzieci – przeciwnie.

Co ciekawe, starsza córka, która rok temu szalała za „Małym atlasem motyli”, zupełnie nie jest zainteresowana tym o zwierzakach. Piękne motyle ją wręcz fascynowały, czego nie można powiedzieć o kretach i nietoperzach. Przyznam jednak, że o motylach z poprzednio opisywanej przez nas książki Pawlaków i ja dowiedziałam się sporo, czego nie mogę powiedzieć o zwierzętach.

„Mały atlas zwierzaków” jest ładny, wyróżnia się od strony wizualnej i pewnie niejeden rodzic będzie chciał wykonać z dzieckiem w domu obrazki na wzór tych, które przygotowuje Ewa Kozyra-Pawlak. Myślę jednak, że ciekawostek o zwierzętach będzie raczej szukać gdzie indziej.

Ale na początek dla dwu-, trzylatków – fajne.

Nasza ocena: czwórka.

„Mały atlas zwierzaków”

Tekst i ilustracje: Ewa i Paweł Pawlakowie

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Dodaj komentarz