Lotte piratka

„Lotte piratka”. Niepokorny duch też potrzebuje towarzystwa

„Lotte piratka” to książka, którą kupiłam dla ilustracji. Zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Chciałam, żeby córka też się nimi zachwyciła. Historia? Po cichu cieszę się, że moje dzieci nie są takimi buntownikami.

Lotte mieszka w dżungli. Wśród bujnej przyrody czuje się jak ryba w wodzie. Nie ma rodzeństwa, jest samotniczką, przyjaciół znalazła wśród zwierząt. I jest jej z tym dobrze.

Piratka nigdy się nie nudzi. Może się turlać po piasku, biegać, skakać, a nawet drzeć się na całe gardło! Niczego mi nie brak, w mojej kryjówce mam wszystko, czego mi potrzeba.

Lotte mówi, że jest piratką. Ale żyje w dżungli. Jest po prostu samotniczką i buntowniczką

Ta kryjówka to rodzaj szałasu, domku wśród drzew, w którym się bawi. Gdy dowiaduje się, że w sąsiedztwie zamieszkała nowa rodzina, wcale się nie cieszy. Przeciwnie, jest zła. Uważa, że nikogo nie potrzebuje, nie chce towarzystwa, wręcz ucieka do swojego świata. Dosłownie. Zaszywa się w dżungli. Ale zaczyna gwałtownie padać, rzeka wzbiera i woda podchodzi pod domek. Zaczynają się kłopoty.

Klimatu dodają ilustracje. Soczyste, kontrastowe i wielkie. Gdy na nie patrzę, wiem, że to niezwykła przygoda mieszkać w dżungli. Gdy widzę, że szałas dziewczynki zmywają fale, czuje faktycznie czyhające niebezpieczeństwo. To jest wręcz dramatyczne.

Ratuj się kto może…

Pod względem fabularnym ta książka jest przewidywalna – dla dorosłego, nie wiem, czy jest taka dla dziecka. Ważniejsze jednak jest to, że może się przydać. Jeśli ktoś chce wytłumaczyć dziecku, że nie jest samotną wyspą i że to dobrze, to ta książka daje podstawy do solidnej rozmowy.

„Lotte piratka” jest już bardzo długo w naszym domu, próbowałam się z nią przebić wiele razy, ale moja córka nie jest „piratką”. Nigdy ją ta historia nie porwała, nie było efektu wow na myśl o życiu w dżungli ani strachu, gdy w moim przekonaniu emocje sięgały zenitu. Kiedyś myślałam: moje dziecko jest jeszcze za małe na „Lotte piratkę”. Może tak wciąż jest, bo gwałtowna reakcja Lotte na nowych sąsiadów kojarzy mi się ze starszymi dziećmi, a nie pięcio- czy siedmiolatkami. Dziś myślę, że to raczej kwestia osobowości. Lotte i moja córka są po prostu inne. Ale pewnie jest wiele dzieci, które poczują, że dziki świat to ich świat i są do książkowej bohaterki podobne, wtedy „zagra”.

Dobra książka, a ilustracje wręcz wspaniałe.

„Lotte piratka”

Tekst: Sandrine Bonini
Ilustracje: Audrey Spiry
Tłumaczenie: Jakub Jedliński
Wydawnictwo Polarny Lis

Dodaj komentarz