przykładowa strona książki "Liczypieski"

„Liczypieski”

Autorka: Ewa Kozyra-Pawlak

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

 

Chcecie, żeby wasze dzieciaki bezboleśnie poznały cyfry, a może i nawet nauczyły się dodawania?

U nas było tak. Kiedy rok temu byliśmy na wakacjach, nasza córka miała skończone dwa lata. Czytaliśmy jej przed drzemką książkę Ewy Kozyry-Pawlak „Liczypieski”. Opowieść jest wierszowana, a ja na koniec wersu często zawieszałam głos, by dziecko dopowiadało ostatnie słowa. Ot, przykład.

„Ile teraz jest czworonogów?

Niech na mapę spojrzy, kto nie wie.

Osiem psów i kuzyn jamnika.

To nam w sumie da liczbę dziewięć”.

No i to „dziewięć” dopowiadała moja córka. Nieuważnie przysłuchujący się temu nasz znajomy nie mógł ukryć zdziwienia i zapytał: ona umie liczyć?

Nie, córka nie umiała liczyć, choć jako matka bardzo chętnie skłamałabym, żeby na chwilę spuchnąć z dumy. Córka za to znała opowieść na pamięć i przez to mogła sprawiać wrażenie, jakby umiała dodawać.

Z całą pewnością jednak Mała dzięki książce utrwaliła sobie cyfry. Była mocno przejęta odnajdywaniem kolejnych piesków. Wodziła palcem po mapie i pokazywała, jaką drogę musi pokonać każdy zwierzak, by dojść do domu pana, który zamieścił anons. Anons, od którego wszystko się zaczęło („Przygarnę psa lub nawet psy dwa, lecz nie więcej”). Dowiedziała się też, czym są deskorolka, tandem czy wrotki, którymi poruszają się zwierzaki.okładka książki "Liczypieski"

Jest w tej opowieści coś, co sprawia, że oczy robią się wilgotne. Zwłaszcza jeden moment, w którym zawsze autentycznie się wzruszam.

Żeby lista ochów i achów była kompletna, dodam tylko, że to książka-wyklejanka, a więc rzecz nie tak często spotykana (choć tą metodą został zilustrowany „Ja, Bobik” tej samej autorki).

Piękna, mądra, rozczulająca opowieść, której obie z córką jesteśmy fankami. Szóstka.

Jedna myśl na temat “„Liczypieski”

Dodaj komentarz