kominiarz Piekarz

„Kominiarz. Piekarz”. Jest pomysł na zabawę

Ta książka jest napisana zgodnie ze współczesnym przepisem na sukces. Zbiera laury wśród dorosłych. Z dziećmi tak łatwo nie jest, przynajmniej moimi.

Z książką „Kominiarz. Piekarz” pozornie wszystko jest OK. Są wyrazy dźwiękonaśladowcze, rym, trzy kolory czerń-biel-czerwień. Jest koncept: historie dwóch braci, które są do siebie podobne, a z drugiej strony różne. Wreszcie zwraca uwagę sama książka, złożona w istocie z dwóch opowieści – ot, kończy się ta o piekarzu, to przekładamy i czytamy o kominiarzu. Albo odwrotnie.

Spójrzcie na animację, wykorzystującą rysunki z książki:

W dechę, prawda?

Niby tak. A jednak…

Czasem z książką coś nie gra, ale nie wiadomo, co to jest. Roczne dziecko nie powie nam, dlaczego jakaś książka mu się podoba, a dlaczego inna nie. Ale widzimy, czy jest entuzjazm, zainteresowanie czy nie.

Starsze dziecko, zapytane, w swojej łaskawości już odpowie.

– Obrazki – wskazuje moja córka.

– Podobają ci się? – dopytuję.

– Nie.

Idę tym tropem. Pokazuję dwuletniemu synowi rozdziawioną buzię ziewającego piekarza.

– Co to jest? – pytam.

Zerka i odpowiada bez zastanowienia: – Pomidor!

Inna rzecz to temat. Czy naprawdę małe dzieci wciąga życie kominiarza czy piekarza? Śmiem wątpić, czy współczesne dzieciaki w ogóle wiedzą, czym zajmuje się kominiarz. Moje na oczy go nie widziały. Z piekarzem jest łatwiej. Ale, ale… Mąka, wyrabianie ciasta… Przecież to książka dla najmłodszych, a odwołuje się do świata, który jest maluchom nieznany.

Piekarz gwyrabia ciasto jeszcze w nocy, żeby w sklepach rano był świeży chleb.

Książka zdobywa nagrody – w tym roku wyróżnienie na festiwalu BolognaRagazzi 2019, ale w moim domu jakoś nie chwyciła. A mam przecież dwóch testerów!

Wypaliło za to co innego.

Podczas Warszawskich Targów Książki byliśmy na warsztatach dla dzieci, prowadzonych przez samą autorkę – Dominikę Czerniak-Chojnacką. I pokazała nam piękny sposób na zabawę pomysłem tej książki.

Dostaliśmy kartkę, grubą i białą. Dostaliśmy węgiel, który w świecie artystów może być odpowiednikiem sadzy. I rysowaliśmy.

Biała koszula nie była najwłaściwszym ubraniem, ale daliśmy radę.

Dostaliśmy grubą, czarną kartkę, klej i mąkę. Klejem każdy „rysował”, co tylko chciał. A potem wysypaliśmy na tę kartkę mąkę.

Metoda przydaje się do zilustrowania też innych opowieści. W naszym wypadku była to historia dwóch sióstr, jednej odpowiadającej za dzień, drugiej – za noc.

Sama nie wpadłam na to, by książkę przybliżyć dzieciakom w ten sposób. Polecamy go, zabawa – świetna!

Książkę oceniamy na trójkę, w domu szału nie było. Co oczywiście nie znaczy, że u Was będzie tak samo.

Natomiast zabawę z mąką i artystyczną sadzą, czyli węglem do rysowania – na piątkę!

„Kominiarz. Piekarz”

Tekst i ilustracje: Dominika Czerniak-Chojnacka

Wydawnictwo Dwie Siostry

Dodaj komentarz