"Koala disco" - książka na dobranoc

„Koala disco”

Zafascynowana książką „O żółwiu, który chciał spać” szukałam innych opowieści, które mogłyby się sprawdzić przed snem, w końcu nawet najlepsza lektura może się rodzicowi znudzić. I tak trafiłam na propozycję autorstwa Oli Cieślak „Koala disco”, bardzo zachwalaną w sieci. Od nas aż takich zachwytów nie usłyszycie.

„Bardzo huczna bajka na dobranoc” – zachęca Wydawnictwo Dwie Siostry. To prawda. Posłuchajcie:

Głosy niosą się z oddali:

Jest impreza u koali!

Będą bity, będą hity!

DJ Rufus niesie płyty.

Takiej okazji nie można zignorować, bo A – będzie zabawa, B – zabawa nietypowa, bo „koala jest z natury misiem sennym i ponurym”.

Na imprezę zjeżdżają się misie z całej rodziny. Wszystkie chętne do pląsów, lecz z naturą trudno jest walczyć…

Kuzyn był pierwszy do tej zabawy,

Pierwszy też sennie zsunął się z ławy.

Ciotka, choć dziarsko podrygiwała,

Pod stół schowała się i pospała.

Wierszyk jest fajny, wpada w ucho. I jest krótki – według mnie w sam raz dla dwulatka, jakim rok temu była moja córka, kiedy ogarniałam temat książek przed snem. Od kategorii wiekowej trochę jednak odstają określenia członków rodziny. Mamy stryjenkę, stryja, dziadka stryjecznego – ja takimi określeniami na co dzień się nie posługuję, więc mnie akurat one w książce dla dzieci dziwią. Ale może nie dla każdego będą zaskakujące.

Długość (tutaj raczej „krótkość”) w przypadku bajki na dobranoc może być jednak niewystarczająca dla dzieci, które przed snem czują niedosyt czytania. U nas „Koala disco” był grany na początek, po nim pojawiała się jeszcze jakaś książeczka. Przyznaję jednak, że nieźle wprowadzała senny nastrój. Jakkolwiek bowiem jest to opowieść o imprezie, to ziewanie, jak wiadomo bardziej zaraźliwe niż katar, pojawia się tam nader często i każdy bohater ostatecznie odpada śpiący.

Nie jestem fanką ilustracji do tej książki. Robiła je sama Ola Cieślak, która ma na koncie pokaźny dorobek (można podejrzeć to i owo na jej stronie). „Urocze” – pamiętam, że to określenie pojawiało się w innych recenzjach internetowych, które czytałam przed zakupem. Według mnie one są zbyt ubogie dla małych dzieci – mam na myśli nie tyle kreskę (bo w pozycjach dla starszych czytelników bardzo by mi się ona podobała), co zbyt mało szczegółów. Moja córka niespecjalnie na tych ilustracjach chciała zawiesić oko, a są książki, które lubi z uwagi na same rysunki. Ma natomiast swoją ulubioną stronę, której nigdy nie odpuszcza:

"Koala disco" - strona z ciastkami, które były na imprezie

Zawsze długo rozmawiamy o tym, jakie to ciastka były na imprezie i jakie ona sama lubi. Szkoda, że takich stron nie ma więcej.

Podsumowując, książeczka jest miła, wierszyk fajny, lecz rozpływać nad „Koala disco” się nie będę. Córka woli inne lektury, tej sama mi nie przynosi. Słowem według nas szału nie ma.

"Koala disco" - okładka„Koala disco”

Tekst i ilustracje: Ola Cieślak

Wydawnictwo Dwie Siostry

Dodaj komentarz