Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. W ilustracjach. Biła z nich niczym nieskrępowana wyobraźnia. Wszystko tam było możliwe. Tęcza tryskała z maszynki do mięsa. Srebrnowłosa pyzata Pani Chmura wypuszczała z siebie dym po zaciągnięciu się cygarem. Kartkowałam tę książkę w księgarni, ale odłożyłam. Jesteśmy za mali, pomyślałam.
Nie minął tydzień, a wróciłam po nią. Nie pamiętałam tytułu ani autora. Powiedziałam za to o niesamowitych ilustracjach. Księgarz podał mi „Gdzie jest moja siostra?”. Od razu, bez pudła. Drugiej takiej nie ma.

Intuicja mnie nie zawiodła
Książkę „Gdzie jest moja siostra?” kupiłam dla ilustracji, tak niesamowitych, że chciałam je mieć. Dopiero z kilku słów od autora. Svena Nordqvista, dowiedziałam się, że rysunki powstały przed tekstem. Że są ważniejsze, najważniejsze. Że pierwotnie nawet nie były tworzone z myślą o historii.
A historia jest taka. Jest sobie mała mysz, chłopiec. Chce się pobawić z siostrą, ale ta gdzieś poszła. Zawsze chodzi swoimi drogami. On nie wie, gdzie jest, ale ją zna. Wie, co myśli, co lubi, czego się boi, gdzie się chowa. Odtwarza w głowie jej słowa, przez co i my ją poznajemy. I podążamy za chłopcem – myszą przez ten dziwny świat, i wraz z nim szukamy jego siostry.

Mam dwoje dzieci. To historyjka o nas
Mamy z córką swój sposób na książkę Nordqvista. To ona jest dziewczynką, której szuka młodszy brat. Jej brat. Małą mysz nazywamy jego imieniem. A kiedy on będzie kilka lat starszy, to z nim będę poszukiwać jego siostry.
To, co dotknęło mnie do żywego, to myśl, że ona – moja córka – ma już swój świat i że dorastając będzie go miała z każdym dniem „bardziej”. Że z czasem będzie dla mnie coraz większą tajemnicą, którą będą mogła dogonić tylko wtedy, kiedy faktycznie mi na to pozwoli.
Śledzę książkę Nordqvista z lękiem. Serio, wczuwam się. Oddycham z ulgą, kiedy mała mysz znajduje wreszcie siostrę i bawią się jak zawsze.
Nie wiem, ile faktycznie rozumie z tej książki moja czteroletnia córka. Widzę jednak na pewno, że nie traktuje jej obojętnie. Jest fragment, którego jej nie czytam, brzmi jak wyjęty z ust nastolatki i jest przerażajaco smutny. A jak ona odbiera ilustracje, którymi ja się tak zachwycam? Kiedy miała trzy lata, były dla niej jak z innego świata. Długo czekałam, by zaczęła za nimi podążać. Dobrze to wróży, choć jestem pewna, że na pełne docenienie tej książki jest jeszcze daleko za wcześnie.
Chwilowo nie mogę wydać oceny, bo za mało jeszcze jest zaangażowania mojej córki w książkę, bym mogła wyciągnąć z niego ocenę. Ale mam nadzieję, że mój entuzjazm jest widoczny i się wam udzieli.
„Gdzie jest moja siostra?”
Ilustracje i tekst: Sven Nordqvist
Tłumaczenie: Hanna Dymel Trzebiatowska
Wydawnictwo: EneDueRabe