Gdzie jest Małej Lamy Mama?

„Gdzie jest Małej Lamy Mama?”, czyli pierwszy dzień w przedszkolu jest trudny

Żałuję, że nie miałam tej książki w domu, kiedy oddawałam córkę po raz pierwszy do przedszkola. Przydałaby się.

Mała Lama idzie do szkoły. To oznacza, że na kilka godzin musi rozstać się z Mamą. No i tu zaczynają się schody. Lama czuje się niepewnie. Nic jej nie cieszy, nie chce włączyć się do zabawy, nie chce jeść – jest jej smutno. Powód?

Lamie Mamy bardzo brak.

Czy to ładnie znikać tak?

Lama nie chce

być tu sama,

Lama płacze: GDZIE TA MAMA?!

Moja córka, chociaż płacze przedszkolne ma za sobą, rozumie te emocje. Przy pierwszym czytaniu tej książeczki wtulała się we mnie i mówiła: no… Do tej pory, kiedy macha mi przez okno w przedszkolu, wiem, że czuje to samo, co książkowa Lama. Tylko że już wie, że po nią przyjdę.

Rytuał pożegnalny. Mała Lama też macha swojej Mamie.

Książeczka „Gdzie jest Małej Lamy Mama?” trafia w punkt dziecięcego cierpienia – za to brawa. Ale brawa również za ukazanie szkoły – bo Mała Lama idzie do szkoły, jestem jednak przekonana, że książka jest skierowana do przedszkolaków, a nie do siedmiolatków. Tak czy inaczej, Lama zostaje w fajnym miejscu, gdzie dzieci się dobrze bawią i ciągle coś się dzieje. Nic więc dziwnego, że książeczka kończy się tak, jak się kończy – i przysięgam, córka uśmiechnęła się, kiedy usłyszała pointę.

Historyjka stworzona przez Annę Dewdney to światowy bestseller. Wiem to nie tylko z okładki książki. Po prostu w naszym domu pojawiła się na początku w oryginale, dostaliśmy ją jako prezent. Oryginał urzeka rymem i rytmem. W polskim wydaniu starał się oddać to Wojciech Mann.

O popularności tej książeczki, a właściwie serii książeczek o Lamie, świadczy też fakt, że Netflix wyprodukował serial animowany o Małej Lamie. Poniżej piosenka z filmu.

Po polsku na ten moment dostępne są jeszcze dwie książeczki: „Mała Lama w łóżku sama” i „Mała Lama zbuntowana”. Z uwagi na syna muszę zapolować na tę pierwszą.

OK, przejdźmy do oceny. Szczerze polecamy. Za prostą, ale trafną opowieść. Za bardzo ładne postacie – rysunki robią tu bardzo dobrą robotę, moje dziecko jest zachwycone. Idealna dla trzylatków. Od nas piątka.

„Gdzie jest Małej Lamy Mama?”

Tekst i ilustracje: Anna Dewdney

Tytuł oryginału: „Llama Llama Misses Mama”

Tłumaczenie: Wojciech Mann

Wydawnictwo WAM

Dodaj komentarz