Edzio. Przyjęcie w blasku księżyca

„Edzio. Przyjęcie w blasku księżyca”

Przyjaciele są ważni. Pomagają wyjść do świata, kiedy sami nie mamy na to odwagi. Wyciągną z domu. A wiadomo, że czas spędzany z innymi smakuje lepiej niż w samotności. Jeśli wasze dzieci boją się wyjść do rówieśników, przeczytajcie im książkę „Edzio. Przyjęcie w blasku księżyca”. Może pomoże.

Jeśli lubicie komedie romantyczne, być może macie słabość do bohaterek/bohaterów wycofanych, co to siedzą w przytulnym domu, oddają się swojemu małemu hobby i boją się otworzyć. Taki też jest Edzio.

Edzio jest tak nieśmiały, że prawie nigdy nie opuszcza swojej dziupli. Zwykle smaży konfitury z orzechów laskowych albo czyta książki przygodowe. A wieczorem siedzi w łóżku i robi z włóczki pompony. Powtarza sobie wtedy:

„Wyrób pomponów – oto, czego mi w życiu trzeba”.

 

Edzio. Przyjęcie w blasku księżyca

W komediach romantycznych często też występuje jakaś kolorowa postać, która jest przyjacielem głównego bohatera i wyciąga go do świata. W książce w tej roli występuje puchacz Jerzy.

Najbardziej na świecie Jerzy lubi przebierać się za inne zwierzęta. Całą dziuplę zapełnił pudłami, w których leżą kostiumy. A na każdym pudełku umieścił rysunkową etykietkę: nosorożec, ptasznik, biały miś, jeszcze bielszy miś, bóbr, sokół, jaszczurka, kaszalot…

Mieszkańcom lasu nieraz zdarzyło się spotkać Jerzego przebranego za biedronkę lub jeża. Ale tylko nieliczni byli w stanie go rozpoznać.

Jest jeszcze miś Antoni, znany z przyjęć. Każde z nich jest wydarzeniem i wszyscy mówią tylko o tym.

Edzio, który mieszka w tym samym kasztanowcu, co miś Antoni, słyszy gwar, dźwięki muzyki i też by chciał być na przyjęciu z innymi. Nie wie jednak, jak się zachować i ostatecznie zawsze zostaje w domu.

Aż do teraz. Ta książka opowiada o tym, jak to Edzio pokonuje własne strachy i idzie na imprezę.

Edzio. Przyjęcie w blasku księżyca

Mam nadzieję, że nie uznacie, iż powiedziałam zbyt dużo. Według mnie punkt dojścia po takim wstępie jest oczywisty. Ważniejsze jednak od tego, co się dzieje, jest to, dlaczego tak się dzieje – dlaczego Edziowi uda się przemóc i zmienić. Ach, dodam od siebie jeszcze, że nie po miłość Edzio idzie na przyjęcie – moje skojarzenia z komedią romantyczną kończą się na opisie bohaterów.

Opowieść może być pomocna dla rodziców, których dzieci są nieśmiałe i trzeba im pomóc pokazać się światu. Dla innych będą miłą lekturą. Sympatyczną, lecz raczej nie porywającą. Moja córka „Edzia” specjalnie nie przeżywa, choć na pewno go lubi – a najbardziej to, że robi on pompony, do których sama ma słabość.

Książka jest bardzo ładnie wydana – właśnie ilustracje i kolorystyka przekonały mnie do jej zakupu. Mogłaby być nieco bardziej dopracowana językowo. Edzio to „wiewiórek”, który mieszka w koronie „kasztana”. O ile językoznawcy już się tego kasztana – w znaczeniu drzewa – nie czepiają (zwłaszcza że botanicy wyróżniają też drzewo kasztan, tylko że rośnie ono w obszarze śródziemnomorskim), to na wiewórka tak łatwo się nie zgodzą. A my, którzy małym dzieciom dziś o nim czytamy, za kilka lat będziemy musieli im tłumaczyć, że powinniśmy czytać przecież o wiewiórce, bo to jedyna poprawna forma.

Podsumowując, książkę o sympatycznym Edziu ocenamy na czwórkę.

PS Plus za zapach farby drukarskiej. Dla mnie rozkoszny 🙂

Edzio„Edzio. Przyjęcie z blasku książyca”

Tekst: Astrid Desbordes

Ilustracje: Marc Boutavant

Wydawnictwo: Wytwórnia

Jedna myśl na temat “„Edzio. Przyjęcie w blasku księżyca”

Dodaj komentarz