Dziewczynki latają wysoko

„Dziewczynki latają wysoko”. Obyśmy nigdy nie straciły skrzydeł

Ta książka jest piękna i metaforyczna – dla dorosłego. Moja sześciolatka rozumie z niej każde słowo, potrafi ją opowiedzieć, ale nie rozumie jej idei, o czym ta książka naprawdę mówi. I wiecie co? Jestem z tego dumna. To mój wychowawczy sukces.

„Dziewczynki latają wysoko” to książka spod znaku girl power. Dziewczynki mogą, potrafią i nic ich nie powstrzyma. Szukałam lektury dla córki, która będzie miała fajne, charakterne bohaterki, które wiedzą, czego chcą i to osiągają.

Bohaterki stworzone przez hiszpańską autorkę i ilustratorkę Raquel Diaz Reguerę to Amelka, która chce zostać najlepszą pilotką świata, małomówna Helena, która zamierza być wielką pisarką, oraz krągła Martyna, która widzi się w przyszłości jako wybitną skrzypaczkę. Mają talent, cel i przekonanie, że im się uda. Pomaga im pan CHCIEĆ-TO-MÓC, który tka skrzydła, dzięki którym dziewczynkom łatwiej jest spełnić swoje marzenia.

W realizacji pragnień przeszkadza za to banda dowodzona przez pana NIE-UDA-CI-SIĘ, która podrzuca dziewczynkom kamyczki, by stały się cięższe i nigdzie nie poleciały na skrzydłach tkanych przez pana CHCIEĆ-TO-MÓC.

Pomocnicy pana NIE-UDA-CI-SIĘ: pan Lustereczko, pani Utka, pani Uroda Zewnętrzna, pan Nierówność

Jak działają? Przez podszepty, wskazania na innych, mącenie w głowie. „Musisz być wysoka i szczupła”. „Dziewczynki są słabsze od chłopców”. Albo wygłaszane sądy: „One muszą być ładne. One muszą być księżniczkami”. Ot, to tylko przykłady…

Znamy to, drogie mamy z własnego życia, najpewniej szkolnego? Znamy. I wiemy, co się wówczas działo, gdy to słyszałyśmy podobne słowa.

Nasze bohaterki mają podobnie. Czują się słabsze, spuszczają z tonu, zmieniają swoje marzenia, tracą zainteresowania, starają się dostosować do rzekomych oczekiwań.

Nie, to nie może się tak skończyć. I uspokajam: nie skończy. Pojawi się ktoś, kto sprawi, że dziewczynki wysypią kamyczki podrzucane im przez bandę NIE-UDA-CI-SIĘ, zrzucą hamujący ich balast i znów będą sobą.

To książka piękna, metaforyczna, wspaniale zilustrowana i mądra. Dla mnie – dorosłej – wszystko jest w niej oczywiste, historia trzech dziewczynek układa się w historie milionów dziewczynek i kobiet na świecie, które zetknęły się z oczekiwaniami wobec nich, słowami, jakie powinny być i co mogą.

Moja sześciolatka – jestem pewna – nie rozumie problemu omawianego w tej książce. Wie, że są tu dobrzy i źli, że źli podstępnie wrzucają kamyczki, potrafi to wszystko opowiedzieć na poziomie fabularnym. Na szczęście nie czuje, o czym NAPRAWDĘ jest ta książka. Ja nie mam zamiaru jej tego tłumaczyć. Chciałabym nigdy jej zresztą tego nie musieć tłumaczyć, choć nie mam złudzeń, że wcześniej czy później zetknie się z podszeptami, przez które może chcieć się dopasowywać do oczekiwań zewnętrznych.

Dziewczynki w książce mają osiem lat. Myślę, że nie ma sensu wprowadzać tej lektury wcześniej. Ja po pierwszym przeczytaniu jej córce chowam ją głębiej do szafy, aż będzie starsza i zobaczę, że problem się pojawił (oby nigdy). Wtedy da jej siłę. Teraz jest książką o dziewczynkach, kamyczkach, dobrym czarodzieju i bandzie złych.

Samą książkę doceniam. Jest bardzo dobra i ciekawie zilustrowana. Ale niech jeszcze poczeka.

„Dziewczynki latają wysoko”

Tekst i ilustracje: Raquel Diaz Reguera
Tłumaczenie: Tomasz Pindel
Wydawnictwo Debit

Dodaj komentarz