„Chłopiec, dziewczynka i mur”. Książka taka, że buty spadają

Nie liczyłam, że córka wysłucha całej książki za jednym zamachem. Ba, w głębi duszy wzięłam ją dla siebie („Ulf Stark – będzie ciekawie”). Książka „Chłopiec, dziewczynka i mur” zrobiła wrażenie na nas obu.

Mur. Rodzina Adhama widzi go z okna. Zasłania im widok na lepszy świat, świat, który kiedyś był ich, w którym kiedyś mieszkali. A teraz mieszkają po drugiej stronie muru, a poza niego nie mają wstępu.

Śmiech też tam został, po drugiej stronie, kiedy musieli się wyprowadzić.

No i już wiemy, o co chodzi. Przed nami trudny temat. I książka, która podobno jest owocem podróży autora do Palestyny.

Zbudować dom gdzie indziej

Nikt tak jak Skandynawowie nie potrafi poruszać kwestii migracji w książkach dla dzieci. Pamiętam swoje zaskoczenie lekturą „Pudle i frytki” – wbiła mnie w fotel, bo uświadomiła, że nie ma dolnej granicy wieku dla takich problemów. Trzeba za to znaleźć odpowiednie środki.

Sulafa, dziewczynka, która nie może chodzić, zagaduje swojego brata.

– Wiesz, co bym chciała – pyta Sulafa.

– Mieć dwie nowe nogi do biegania?

– To też. Ale co jeszcze?

– Nie wiem.

– Pomarańczę z ogrodu po drugiej stronie.

– On już nie należy do nas.

– Wiem.

– I nie da się przejść na drugą stronę muru.

– Wiem. Tak tylko mówię, co bym chciała.

– Zdobędę ją – mówi Adham.

Coś jest w tych rysunkach Anny Hoglund

To pragnienie Sulafy i obietnica złożona jej przez brata staje się dla niego siłą napędową. Adham na podwórku zaczyna trenować skoki wzwyż, bije rekord za rekordem. Ale to nie wystarcza.

Chłopak musi ruszyć głową

Postanawia inaczej przedostać się do ziemi dla niego zakazanej. Wkrada się do samochodu jadącego na drugą stronę muru i ukrywa pod plandeką dostawczaka. Czujecie? Pamiętacie film „300 mil do nieba”? Mnie przypomniał się właśnie przy czytaniu tej książki. Przyszło mi też na myśl getto warszawskie, z którego dzieci próbowały przedostać się na drugą stronę. To są te emocje!

Dziecko przy tej książce wyczuwa, że nie chodzi tylko o przygodę. Wie, że chłopiec łamie zakaz i że z tym zakazem coś jest nie tak. Że naraża siebie i robi to nie dla jakiejś tam pomarańczy, a chodzi o głębszą sprawę. Adham i jego siostra mieszkali przecież kiedyś po drugiej stronie muru i najpewniej zostali stamtąd wygnani. Ba, że muru kiedyś nie było!

Akcja przekraczania granicy nie udałaby się, gdyby nie pomoc psa

Wyprawa zmienia Adhama. Zmienia też Sulafę, choć ta nie rusza się ani o krok. On wzrasta w swej odwadze, ona – jako poetka, którą chce zostać.

Emocje jak w życiu

Książkę „Chłopiec, dziewczynka i mur” najpierw przeczytałam sobie. Nie chciało mi się wierzyć, by zainteresowała moją pięcioletnią córkę. Przemknęła mi nawet myśl, że bohaterowie w tłumaczeniu powinni mieć zmienione imiona na bardziej swojskie, by całość była bliższa dzieciom z naszego kręgu kulturowego. Ale byłam głupia…

Chłopiec dociera do swego dawnego domu

Córka weszła w historię bez żadnych „ale”. Miejscami była przejęta, czasem się zaśmiała. A podczas sceny na granicy, kiedy do samochodu podchodzi strażnik, mocniej ścisnęła mnie za rękę. Serio, nasze dzieci są mądrzejsze niż nam się wydaje.

Książka jest piękna, głęboka, poruszająca. Zasługuje na szóstkę ze względu na temat i realizację. Ja daję jednak piątkę – lecz tylko dlatego, że nie stała się faktycznym hitem w naszym domu. Za to pogadałam z córką o ważnych sprawach, które za dwa, trzy lata pogłębimy. Może znowu wychodząc od tej książki.

Warto.

„Chłopiec, dziewczynka i mur”

Tekst: Ulf Stark

Ilustracje: Anna Hoglund

Tłumaczenie: Katarzyna Skalska

Wydawnictwo: Zakamarki

Dodaj komentarz