„Basia i biblioteka”

Opowieści Zofii Staneckiej o pięcioletniej Basi i jej rodzinie są u nas niekwestionowanym hitem. „Basia i biblioteka” nie jest najlepszą z nich, lecz w naszym domu będzie miała miejsce wyjątkowe. A to dlatego, że przeżyliśmy coś bardzo podobnego do tego, co zostało opisane w tej książce.

W części „Basia i biblioteka” grupa przedszkolna tytułowej bohaterki wybiera się – hehe, wiadomo gdzie, tu zaskoczenia nie będzie. Ale nie jest to opowieść o tym, co robi się w bibliotece, a przynajmniej nie tylko. Bo w bibliotece ma odbyć się spotkanie z autorką książek dla dzieci. Maluchy są podekscytowane, Basia w noc poprzedzającą spotkanie z wrażenia nie może zasnąć. Kiedy następnego dnia są na miejscu, mijają wysokie regały pełne książek i idą do sali z rozłożonym dywanem. Siadają i rozmawiają z autorką i ilustratorką książek. O tym, jak pracuje pisarz, co jest mu potrzebne, żeby tworzyć, wreszcie o tym, że każdy nosi w sobie niepowtarzalny świat, o którym może opowiedzieć innym – słowami, obrazami albo muzyką.

Całą serię o Basi moja córka i ja wręcz uwielbiamy (odsyłam do recenzji „Wielkiej księgi przygód” części pierwszej i drugiej). Opowieść „Basia i biblioteka”, choć dobra – oceniamy ją na czwórkę, nie jest tą, którą będę szczególnie polecać dla trzylatków, lecz dla cztero- i pięciolatków już tak. Niezwykłe jest jednak to, że będzie dla nas rodzajem wspomnienia po spotkaniu, które same przeżyłyśmy z… autorkami książek o Basi.

spotkanie z autorkami "Basi"

Zofia Stanecka, autorka tekstu, i Marianna Oklejak, ilustratorka, brawurowo poprowadziły warsztaty dla dzieci, na które wybrałam się z córką do naszej dzielnicowej biblioteki. Warsztaty z wyobraźni. Rozmawiały z dziećmi bez zadęcia typu „ja jestem pisarką, mnie słuchajcie”. Przeciwnie, skracały dystans, wygłupiały się i – mam wrażenie – dobrze bawiły. Maluchy chętnie odpowiadały na pytania, momentami przekrzykiwały się, biegały za paniami – nawet moja córka, raczej nieśmiała i nie mająca doświadczenia przedszkolaka.

spotkanie z autorkami "Basi"

A wszystko za pomocą prostych środków. Do przedstawienia alternatywnej historyjki o Basi i jej tacie wystarczyły ich papierowe figurki.

Zaproszeniem do zabawy na statku były rozdawane dzieciom bilety (swój moja córka zabrała do domu i traktuje jak talizman). Żeby nie było nieporozumień: bilet to wyłącznie gadżet, bo spotkanie, w którym uczestniczyłyśmy, było bezpłatne.

Czapka piracka okazała się niezbędnym atrybutem morskiej przygody. Wyobraźnia dzieciaków podążyła daleko, daleko…

Nie chcę zdradzać za dużo. Grunt, że dzieci nie tylko siedziały i patrzyły, lecz także mówiły, rysowały, wymyślały i śmiały się głośno.

Jeśli będziecie mieć okazję uczestniczyć z dziećmi w takim spotkaniu z Zofią Stanecką i Marianną Oklejak – serdecznie polecam. I jeśli wolno mi ocenić spotkanie, to od nas szóstka 🙂

 

okładka "Basia i biblioteka"„Basia i biblioteka”

Tekst: Zofia Stanecka

Ilustracje: Marianna Oklejak

Wydawnictwo: Egmont

Dodaj komentarz