365 pingwinów

„365 pingwinów”, czyli pingwin na każdy dzień. Jak radość zamienia się w koszmar

Tajemnicza przesyłka od nieznanego nadawcy, a w środku rozkoszny pingwin. Następnego dnia to samo. I kolejnego. „365 pingwinów” to wyzwanie – nie tylko matematyczne – którego dziecko podejmie się z ochotą.

W dzień noworoczny z samego rana

nadeszła paczka niespodziewana.

Otwieram pudło – pingwin wypada!

Któż tę przesyłkę dziwną nam nadał?

To długo pozostaje tajemnicą. Nikt nie wie, dlaczego w domu codziennie pojawia się nowy pingwin. Problemy są raczej inne: czym pingwiny nakarmić i gdzie je podziać.

Zaczyna się liczenie. Na początku łatwe, ale z czasem coraz trudniejsze. Są tuziny, jest mnożenie – książka może spodobać się dzieciom nawet na początku podstawówki.

Moja córka jest w przedszkolu, o mnożeniu pojęcia nie ma, wie jednak, że sto to bardzo dużo, dwieście jeszcze więcej, a przy trzystu – tak jak bohaterowie – łapie się za głowę. Czuje rym, świetnie zdaje sobie sprawę z zamieszania, jakie pingwiny wnoszą w życie domowników i śmieje się do rozpuku.

Wszędzie pingwinów kręcą się roje,

to nam nerwowym grozi rozstrojem!

Rozumiem, pingwin, miłe stworzenie,

ale ich tutaj jest zatrzęsienie!

W pokoju, w kuchni i w garderobie…

Już czas najwyższy, by poszły sobie!

„365 pingwinów' to książka szalona. Pingwiny przesyłane w paczkach. Pingwiny układane w szufladach, by zmieściło ich się więcej, pingwiny ustawiane w piramidy, by można było je zliczyć. Emocje, które zmieniają się z każdym kolejnym pingwinem, aż do nastania totalnego chaosu.

I wtedy okazuje się, kto za tym wszystkim stoi i dlaczego.

Nie mogę opowiedzieć wszystkiego. Ale pingwiny nie są przesyłane bez powodu. Ta książka to też mała lekcja ekologii.

Mamy więc matematykę, ekologię, mamy rym, mamy superzabawę.

To naprawdę fajna książka. Moje dziecko wsiąkło w nią od pierwszego przeczytania. Śmiało się przy każdym kolejnym dźwięku dzwonka „ding dong”. Ale nie mam wątpliwości, że to książka nie dla najmłodszych. Kiedy pokazałam ją córce, gdy miała trzy lata – nie przeczytałyśmy nawet strony. Nie te rysunki, nie ta konwencja. Teraz, gdy ma prawie pięć lat, jest na nią gotowa i ma z niej dużo radości.

A przy okazji zaliczyła rozmowę o tym, gdzie żyją pingwiny.

Polecamy. Szóstka. Hit.


„365 pingwinów”
Tekst: Jean-Luc Fromental

Ilustracje: Joelle Jolivet

Tłumaczenie: Jarosław Wróbel

Wydawnictwo Tatarak



Dodaj komentarz